Wiadomości

Tak wygląda nowe Renault Clio. Jest mniejsze, ładniejsze i bardziej nowoczesne

Wiadomości 29.01.2019 373 interakcje

Tak wygląda nowe Renault Clio. Jest mniejsze, ładniejsze i bardziej nowoczesne

Piotr Barycki
Piotr Barycki29.01.2019
373 interakcje Dołącz do dyskusji

Jeśli ktoś nie mógł spać, bo czekał na pełną premierę nowego Clio, to może już zaspokoić swoją ciekawość. Tak wygląda nowe Renault Clio w pełnej okazałości.

Rację więc mieli ci, którzy zakładali, że nowe Clio z zewnątrz będzie wizualnie po prostu liftingiem dotychczasowej generacji. I to całkiem niezłym liftingiem – udało się bowiem usunąć albo poprawić wszystko to, co w poprzedniku było co najwyżej takie sobie.

Przemodelowano więc m.in. przednie reflektory, upodabniając je do tych, które znajdziemy chociażby w Renault Megane. Co najważniejsze, pełne LED-y będą wyposażeniem standardowym we wszystkich wersjach wyposażenia.

Zrezygnowano też z przesadnego podkreślania przetłoczenia w dolnej części drzwi. Zamiast tego dodano po bokach odrobinę chromowanych elementów, a słupki drzwi wykończono połyskliwą czernią. Wprowadzono też… wloty powietrza na nadkolach, które mają poprawić właściwości aerodynamiczne i przyczynić się tym samym do obniżenia spalenia.

Albo po prostu wyglądać cool. Szczególnie w połączeniu z nowymi, 17-calowymi felgami aluminiowymi.

Kosmetycznych zmian doczekał się także tył Renault Clio. Zmieniono przede wszystkim kształt lamp, które teraz mają układać się w charakterystyczne C, przemodelowano zderzak i przeniesiono na niego chromowaną listwę. Choć ogólny kształt tyłu nadal wygląda podobnie do poprzednika.

Trudno więc mówić o porażających zmianach. Ale może i dobrze – Renault poprawiło to, co powinno było poprawić. Nowe Clio wygląda po prostu lepiej i dojrzalej niż poprzednio. Przyznam, że o ile nie sam nie byłem fanem ostatniej generacji, o tyle ta jest naprawdę atrakcyjna.

Nowsze znaczy… mniejsze. I większe jednocześnie. I nowocześniejsze.

Tak, nowe Clio jest mniejsze od schodzącego modelu. Jest krótsze o 14 mm (4048 mm długości) i niższe o 30 mm (1440 mm). Za to w środku ma być bardziej przestronne, praktyczne i nowocześniejsze. Większy jest m.in. bagażnik. Ma teraz 391 litrów pojemności i według Renault jest największy w tym segmencie.

Jeśli natomiast chodzi o przestrzeń pasażerską – która w poprzedniku była głównym powodem do narzekań – to ma być teraz dużo lepiej.

Oczywiście głównym punktem nowej generacji jest dodanie do wnętrza jak największej liczby ekranów. Tutaj do czynienia mamy z dwoma – pierwszy o przekątnej 7 lub 10 cali zastępuje klasyczne wskaźniki za kierownicą. Drugi natomiast, o przekątnej 9,3 cala, pełni rolę centralnego ekranu systemu multimedialnego. Można wprawdzie dyskutować, czy takie wklejenie tabletu ma estetyczny sens, ale takie mamy czasy – choć zdecydowanie można byłoby popracować nad gigantycznymi ramkami okalającymi wyświetlacz.

Dobrą informacją dla niektórych jest natomiast fakt, że pomimo obecności sporego ekranu, pokrętła do regulacji klimatyzacji pozostały jak najbardziej analogowe, i można z nich korzystać w trakcie jazdy bez odrywania wzorku od drogi.

Nie da się też ukryć, że przemodelowanie całego kokpitu zdecydowanie wyszło Renault Clio na dobre. Jest nowocześniejszy, lżejszy wizualnie i – przynajmniej na zdjęciach – nie wygląda jak wnętrze zwykłego, miejskiego pojazdu. Do tego ma być przyjemniejsze w obyciu – chociażby dzięki nowej kierownicy, a także nowym fotelom z dłuższym siedziskiem i lepszym wyprofilowaniem.

Nowe Clio ma być też oferowane z miękkimi materiałami wykończeniowymi na boczkach drzwi. Chwali się, i to bardzo!

Pytanie tylko, jak wnętrze Clio obroni się w niższych wersjach wyposażenia. Bo to, że auto doposażone we wszystkie opcje wygląda dobrze, nie jest akurat żadnym zaskoczeniem. Ale pewnie takich egzemplarzy z salonów będzie wyjeżdżać stosunkowo niewiele.

R.S. Line zamiast GT-Line.

Renault przy okazji premiery nowego Clio zdecydowało się też zmienić nazwę swojej usportowionej wersji wyposażenia. Zamiast GT-Line nowe Clio będzie oferowane jako R.S. Line.

Co znajdziemy w tym pakiecie? M.in. inny grill, specjalne, 17-calowe felgi, sportowe fotele z lepszym podparciem bocznym, karbonowe wstawki we wnętrzu (oczywiście nie z prawdziwego włókna węglowego), kierownicę pokrytą perforowaną skórą, aluminiowe nakładki na pedały oraz obowiązkowe czerwone przeszycia.

Clio na start dostępne będzie również w odmianie Initiale Paris, z chromowanymi dodatkami, 17-calowymi felgami, skórzanymi fotelami i pokrytym skórą wieńcem kierownicy. Ta wersja oferowana będzie w dwóch kolorach – czarnym i szarym.

Co pod maską?

Nie wiadomo. Prawdopodobnie trzeba będzie czekać na trzeci i czwarty komunikat prasowy. Co ciekawe, zanim zadeklarowano, jakie jednostki spalinowe trafią pod maskę, zapowiedziano… wersję hybrydową.

W tym przypadku też niestety nie padły niestety żadne konkretne terminy. Wiadomo tylko tyle, że nowe Renault Clio będzie pierwszym modelem Renault wyposażonym w hybrydowy napęd E-Tech.

Bez odpowiedzi pozostaje też pytanie o ceny i dodatkowe wyposażenie, a także wersję Grandtour. Aktualnie Renault Clio startuje od 43 500 zł.

Będziemy więc musieli napisać o nowym Clio jeszcze nie raz.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać