Felietony

Motoblender 42: podsumowanie roku 2018 – najważniejsze wydarzenia motoryzacyjne

Felietony 29.12.2018 456 interakcji
Tymon Grabowski
Tymon Grabowski 29.12.2018

Motoblender 42: podsumowanie roku 2018 – najważniejsze wydarzenia motoryzacyjne

Tymon Grabowski
Tymon Grabowski29.12.2018
456 interakcji Dołącz do dyskusji

Czterdzieści dwa. Tyle, według superkomputera z powieści Douglasa Adamsa, brzmi odpowiedź na pytanie o życie, wszechświat i całą resztę. W Motoblenderze nr 42 podsumuję mijający rok pod względem motoryzacyjnym.

Najważniejsze wydarzenia ustawiłem w kolejności od najmniej najważniejszego do najbardziej najważniejszego. Najpierw jednak SŁOWO ROKU w motoryzacji. To oczywiście

Z Y S K O W N O Ś Ć

Natomiast premiera: Toyota Corolla.

Toyota Corolla sedan

A teraz już podsumowanie tematów mijającego roku. O wszystkich szczegółowo i na bieżąco informowaliśmy na Autoblogu.

pozycja 8: Robert Kubica wraca do F1

Aha

pozycja 7: Volkswagen zapowiada elektryczną rewolucję

W zarządzie tego niemieckiego koncernu musi być niezła panika. Z jednej strony mają świetną pozycję w Chinach i Europie, z drugiej dostali okrutnie po tyłku w Stanach Zjednoczonych. Z trzeciej – przez lata stawiali na diesle z żelazną konsekwencją i teraz bardzo trudno będzie powiedzieć „no dobra, to tyle jeśli chodzi o diesle, teraz czas na elektryczność”. W końcu Volkswagen i TDI to jednoznaczne skojarzenie. Teraz skojarzenie ma być nowe i ma brzmieć: I.D. W ciągu kilku lat Volkswagen chce wprowadzić do oferty 80 modeli elektrycznych, w tym 30 hybryd plug-in. Jeszcze nie zaczął, a czas leci. Wkrótce, żeby wywiązać się z obietnic, będzie musiał prezentować jeden model elektryczny na 2-3 tygodnie. Nie zapominając oczywiście o produkcji świetnych spalinowych SUV-ów, które zapewniają mu jakąś rentowność.

Elektryczny Volkswagen

pozycja 6: wypadek autonomicznego Ubera

Autonomiczne Volvo XC90 jechało sobie po ulicy w Stanach Zjednoczonych, gdy nagle wyszła przed nie rowerzystka prowadząca rower. Auto nawet nie próbowało hamować. Pracownik obsługi pilnujący auta, siedzący za kierownicą, pykał coś na telefonie i nic nie zauważył, do momentu kiedy Volvo nie przejechało skutecznie po pieszej, pozbawiając ją życia. Po tym wypadku wstrzymano testy samochodów autonomicznych – nie tylko te prowadzone przez Ubera. Na wiele sposobów badano okoliczności wypadku, upubliczniono nawet film z rejestratora jazdy, ostatecznie zaś stwierdzono że problemem było wadliwe oprogramowanie. Systemy zauważyły pieszą na trasie auta, ale nie przekazały informacji o konieczności hamowania do modułu sterującego, a ponadto fabryczne układy bezpieczeństwa Volvo (które zapewne zadziałałyby lepiej) były wyłączone.

samochód autonomiczny Uber Volvo

Ostatecznie rodzina zmarłej dogadała się z Uberem i sprawa nie trafiła do sądu. Niesmak w stosunku do samochodów autonomicznych jednak pozostał, miały być ponoć superbezpieczne, przewidywalne i sprawić że wypadki drogowe znikną. Tymczasem – no nie do wiary – okazało się, że komputer też może się pomylić przy dodawaniu, jak w „Misiu”.

pozycja 5: aresztowania prezesów

Jesteś sobie wielkim prezesem gigantycznego koncernu. Nagle wbijają do ciebie jacyś smutni goście, wywlekają cię z gabinetu i pakują w kajdanki, a następnie trafiasz do aresztu. Zarzuty? A po co? Przecież jesteś prezesem, na pewno brałeś udział w siedmiu przekrętach i kryjesz dwanaście innych. Obecnie aresztowania prezesów koncernów motoryzacyjnych to nowa moda, która sprawia, że mało kto chce takim prezesem być. W mijającym roku zatrzymano Ruperta Stadlera z Audi i Carlosa Ghosna z Nissan-Renault, którego zresztą dalej trzymają w odosobnieniu. Nie licząc pomniejszych dyrektorów, których też parę razy zatrzymywano. Ciekawe, co to ma na celu. Aresztowanie stosuje się, gdy jest duża szansa, że podejrzany zniknie i więcej się nie pojawi. W przypadku prezesa wielkiego koncernu takie niebezpieczeństwo nie występuje. Jest to więc tylko bezmyślny pokaz siły, który oczywiście ma zachwiać pozycją danego koncernu. Może to Nissan-Renault aresztował Stadlera, a Audi – Ghosna i to są takie porachunki gangsterskie na wysokim szczeblu?

carlos ghosn nissan

pozycja 4: wyniki sprzedaży Tesli

Mimo wielkich problemów produkcyjnych Tesla ma fantastyczną passę. Chyba nikt nie spodziewał się aż tak dobrych wyników. Tesla przegania kolejnych producentów w Stanach. Jaguara zeżarła już dawno. Przebiła Mercedesa. Zbliża się do BMW. Gdy udało się w końcu uporać z wielkimi problemami produkcyjnymi przy modelu 3 (tzw. wąskimi gardłami albo „bottlenecks”) i produkcja modelu 3 ruszyła z kopyta, sprzedaż wręcz oszalała i obecnie tylko rośnie. Można porównać sukces Tesli do sukcesu iPhone’a: ludzie chcą mieć Teslę, bo jest Teslą, nie dlatego że jest elektryczna. Ciągnie ich charyzma stukniętego prezesa (obecnie już byłego prezesa), i to że Tesla jest taka inna niż inne samochody. Więc kupują. Choć jak pokazują rozliczne rankingi niezawodności, bezawaryjnością samochody Tesli nie grzeszą. My tymczasem, jako jedyny serwis motoryzacyjny w Polsce, realnie jeździliśmy już Teslą 3. 

Tesla Model 3

pozycja 3: obcinanie gam modelowych

Jako pierwszy informację podał Ford: z amerykańskiej gamy wyrzuci wszystkie sedany i hatchbacki. Zostawi tylko Focusa Active i Mustanga. Potem dodał, że Focus Active też jednak wypada. General Motors zapowiedziało równie wielkie cięcia. Nie tylko modeli, ale także pracowników. Nie opłaca się nic innego niż SUV-y i crossovery. Ogólnie produkcja samochodów niezbyt się opłaca. Akcjonariusze żądają natychmiastowych zysków, a nie jakichś długofalowych inwestycji, które może się opłacą, a może nie. Nie można pozwolić sobie na komfort znany kiedyś producentom aut, gdy niektóre modele zarabiały dużo, inne nic, a na jeszcze innych się traciło, ale ostatecznie wychodziło się na plus. W końcu chodziło o to, by mieć duże pokrycie rynkowe i żeby klienci kojarzyli sobie danego producenta jako dużego, stabilnego i pewnego. Teraz wszystkie auta w gamie muszą być bezwzględnie zyskowne, a i to nie chroni pracowników przed zwolnieniami.

pozycja 2: WLTP

Właściwie ma to odniesienie do pozycji 1., ale wypada potraktować WLTP osobno. Przypomnijmy: Unia Europejska uznała, że dotychczasowe testy laboratoryjne zużycia paliwa NEDC zostawiają zbyt wielkie pole do nadużyć i nakazała, by zużycie paliwa mierzyć w normalnym ruchu (Real Driving Emissions) według procedury zharmonizowanej dla pojazdów osobowych (WLTP). Tym sposobem okazało się, że auta zużywają więcej paliwa niż wcześniej podawali producenci. Wszyscy o tym wiedzieli. W przypadku niektórych samochodów rozstrzał między spalaniem NEDC a prawdziwymi wynikami był tak duży, że można było tylko rechotać patrząc na oficjalną tabelkę. Nie wiem czy pamiętacie taki wspaniały samochód jak Fiat 500 TwinAir: jedyny współczesny silnik dwucylindrowy. Zdaniem producenta on palił 3,8 l/100 km. W rzeczywistości palił 3,8 l/40 km. Jak się go nawet tylko trochę docisnęło, potrafił wciągać powyżej 10 l/100 km po mieście.

Wszyscy producenci dostali rok na dostosowanie do WLTP, ale niektórzy nie zdążyli. W tym głównie Volkswagen. Ale Unia była nieugięta. Nie masz WLTP, nie możesz sprzedawać nowych aut w Europie. Spowodowało to ogromne zamieszanie i wielki spadek sprzedaży nowych samochodów. Ale to krótki, doraźny skutek. WLTP ma inne, dalekosiężne konsekwencje. Przypuśćmy że piszesz test i wiesz, że wystarczy 60% żeby go zaliczyć. Jednak w trakcie testu, na 10 minut przed końcem, dowiadujesz się, że poprzeczkę podniesiono do 80%. Średnio uczciwie. I tak jest z WLTP: producenci samochodów byli przekonani, że uda im się zmieścić w nadchodzących limitach emisji CO2, gdy nagle dowalono im nową normę pomiarową, z której wynika, że nie uda się, choćby nie wiem co.

WLTP

Kto na tym straci? Oczywiście klienci. A przy okazji możemy w Europie już na stałe zapomnieć o dużych silnikach. Za każde przekroczenie emisji będą kary dla producentów liczone w milionach euro. Warto było zrobić to całe zamieszanie tylko po to, żeby dowiedzieć się, że… nie wiadomo ile palą nowoczesne samochody, bo to zależy od kilkunastu płynnie zmieniających się czynników.

pozycja 1: gremialny odwrót od diesli

Połączę tu dwie kwestie. Pierwsza nie jest właściwie aż tak istotna, choć nie może tu być pominięta: chodzi o deklaracje kolejnych producentów, że rezygnują z silników wysokoprężnych. Zrezygnować jest łatwo, ale wyrzucenie diesli powoduje kolejny wzrost średniej emisji CO2 w gamie, bo silniki benzynowe palą więcej. Toyota nie ma problemu, bo ratuje się hybrydami. A inni? No więc inni trochę niby to rezygnują z diesli, ale tak trochę nie bardzo, może za jakiś czas, może później, ale na pewno niedługo (Porsche, Fiat). Widząc odwrót klientów, trudno dziwić się takim decyzjom.

Najważniejszą jednak dla mnie wiadomością mijającego roku jest ostateczne złamanie umowy społecznej w Europie, która polega na tym, że wierzymy w pewną stałość praw nas obowiązujących, a w związku z tym godzimy się na stosowanie się do nich. Niemcy – kraj wiodący jeśli chodzi o demokrację w UE – złamały ją w sposób niewiarygodny, zakazując w niektórych miejscach poruszanie się dieslami z normą niższą niż Euro 5. Norma Euro 5 weszła w 2010 r. Samochody z Euro 5 mają filtry cząstek stałych. Ludzie zmieniali swoje stare diesle na nowe z Euro 5, święcie wierząc w to, że teraz już są czyste.

wodne czyszczenie DPF

I teraz władze mówią im: sory, ale nie. Może i nam uwierzyliście, ale my się myliliśmy. Musicie ponownie zmienić swoje samochody, albo nie wpuścimy was do miasta. Te władze zupełnie nie czują, że wkrótce nikt nie będzie im wierzył w nic, bo tak często zmieniają zdanie. Te władze jeszcze niedawno promowały diesle. Teraz ich zabraniają. Za dieselgate ukarano poszkodowanych, a nie sprawców.

I ci Niemcy się na to godzą, tak po prostu. Powinni wsiąść w buldożery pozbawione zupełnie filtrów sadzy i wywieźć te władze na łychach. Albo zignorować nowe zarządzenia i jeździć wszędzie czym chcą i gdzie chcą. To prawda: samochody trują i wydzielają szkodliwe cząstki stałe czy tlenki azotu. Ale jest coś ważniejszego niż tlenki azotu – jest to elementarna ludzka uczciwość i przyzwoitość. I tego wam życzę w 2019 r.

Audi V12 TDI
Kupujcie diesle, są czyste jak łza

 

 

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać