Ciekawostki

Strumieniowe świece zapłonowe hitem na miarę magnetyzerów? Ich twórca chce pozwać youtubera

Ciekawostki 21.12.2018 160 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 21.12.2018

Strumieniowe świece zapłonowe hitem na miarę magnetyzerów? Ich twórca chce pozwać youtubera

Piotr Szary
Piotr Szary21.12.2018
160 interakcji Dołącz do dyskusji

Pamiętacie zapewne coś takiego jak magnetyzery. Urządzenia te – nadal zresztą oferowane – miały zapewniać wzrost mocy i zmniejszenie zużycia paliwa. W ich miejsce co jakiś czas pojawiają się inne rozwiązania, które mają dać takie same efekty. W istocie, efekty bywają takie same – tj. żadne. Twórca strumieniowych świec zapłonowych planuje pozwać twórcę kanału Miłośnicy Czterech Kółek do sądu.

Strumieniowe świece zapłonowe zostały skonstruowane i opatentowane przez Radosława Pełkę. Dzięki temu, że w miejscu tradycyjnych elektrod ma zmodyfikowaną końcówkę z kilkoma otworami, to powstająca iskra niejako rozdziela się i ma zapalać mieszankę paliwowo-powietrzną jednocześnie w kilku punktach. Jak informuje Pełka, zamiast typowych 6 proc. komory spalania, które obejmuje płomień w przypadku użycia tradycyjnych świec zapłonowych, w jego rozwiązaniu ma to być aż 12 proc.

Efektem oczywiście ma być wyższa moc i niższe zużycie paliwa.

Wynalazca obiecuje od 15 do nawet 30 proc. niższe spalanie, zależnie od zastosowanej mapy zapłonu (standardowej lub dedykowanej). Moc silnika ma natomiast wzrastać o ok. 5 do 10 proc. Nowatorskie świece zostały zbadane przez M4K w serii Hit czy Kit, co możecie obejrzeć poniżej:

Efekt okazał się być mizerny. Badana Toyota Avensis na obu rodzajach świec osiągała praktycznie identyczne wyniki na hamowni, a różnice pomiędzy pomiarami wynikały w zasadzie tylko z błędu pomiarowego. Jest oczywiście i dobra wiadomość: strumieniowe świece nie spowodowały drastycznego spadku osiągów czy awarii silnika…

Okazuje się, że jest haczyk.

Świece zapłonowe konstrukcji Radosława Pełki mają rzekomo działać… tylko w silnikach niewyposażonych w czujniki spalania stukowego. Tyle tylko, że sam Pełka pisał wcześniej do prowadzącego program M4K Michała Jesionowskiego, że w przypadku jego Toyoty można oczekiwać wzrostu mocy o 5 proc., choć silnik taki czujnik ma. Doszło więc do wprowadzenia youtubera w błąd.

Skoro już jednak świece dotarły, to test wykonano, z podanym wyżej rezultatem. To nieco zdenerwowało wynalazcę, który zagroził Jesionowskiemu, że poda go do sądu. Póki co jednak, to pan Michał wykonał pierwszy krok i zgłosił Pełkę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Właśnie z powodu wprowadzania w błąd klientów.

Trzeba bowiem zaznaczyć, że informacja dotycząca braku odpowiedniej współpracy z silnikami wyposażonych w czujniki spalania stukowego nie jest zbyt łatwo dostępna. Nie pokuszono się o dodanie tej informacji nawet na podstronie z zaleceniami, gdzie takie świece można i warto stosować, a gdzie nie.

Dochodzi nam tutaj kwestia różnych ciekawostek serwowanych przez pana Radosława. Choćby taka, że przy pełnym otwarciu przepustnicy różnicy w mocy w zasadzie nie będzie – ale przy słabszym wciśnięciu pedału gazu już tak. Problem jest w tym dość znaczący: silnik osiąga moc maksymalną przy pełnym otwarciu przepustnicy i przy określonych obrotach, na co M4K zwraca uwagę w swoim oświadczeniu. Skoro więc w takich warunkach świece strumieniowe nic nie dają, to po co je kupować?

Cena? Daleko wyższa niż cena magnetyzerów.

Podczas gdy te drugie można kupić już nawet za 20 czy 30 zł, to komplet strumieniowych świec zapłonowych kosztuje… ok. 300-400 zł. Biorąc pod uwagę, że dają dokładnie tyle samo co magnetyzery (czyli nic), to cena wydaje się dość zaporowa.

Dodajmy do tego fakt, że zaleca się stosowanie odpowiednio zmodyfikowanych map zapłonowych. No, fajnie, ale to raczej świece zapłonowe powinny być dobierane do konkretnego silnika, a nie silnik modyfikowany pod kątem zastosowanych świec, przynajmniej w przypadku seryjnych jednostek użytkowanych na co dzień.

Mamy więc drogie świece, których skuteczności działania nie potwierdzono, grożenie pozwem i… różne inne wynalazki.

Na stronie internetowej Radosława Pełki różnych ciekawostek jest na kopy. Mamy więc przykładowo turbinę Pełki, która – zgodnie z opisem – ma być lekarstwem na problemy energetyczne i ekologiczne obecnego świata. Kolejny pomysł? Warto przytoczyć najbardziej rzucającą się na stronie nazwę: wodzikowo-korbowy mechanizm hipocykloidalny zamieniający ruch posuwisto-zwrotny na ruch obrotowy. Jak twierdzi pan Radosław, gdyby zastosować taki mechanizm w silniku spalinowym, można by było uzyskać prawie bezgłośną konstrukcję.

Widzę jednak pewną lukę w tym rozumowaniu: niby w jaki sposób takie rozwiązanie miałoby wyciszać odgłos pracy silnika, która polega na serii wybuchów i wypuszczaniu z siebie z prędkością naddźwiękową spalin? Jeśli faktycznie mechanizm hipocykloidalny miałby niwelować drgania, to zapewne w jakimś stopniu by pomógł. Ale mówienie o niemal bezgłośnym silniku wydaje się być przesadą – no chyba, że mowa tylko o pracy przy obrotach biegu jałowego, ale wtedy to i silnik Wankla i wiele innych (np. R6) może osiągnąć podobną kulturę pracy.

Z jednej strony, to cieszy, że ktoś poświęca życie dla konstruowania różnych wynalazków.

Kto wie, może niektóre z nich mają trochę sensu. Problem jednak w tym, że gdyby to wszystko miało działać tak jak wynalazca sobie założył, to zapewne byłby już dawno najbogatszym człowiekiem na Ziemi, a Elon Musk przychodziłby po korepetycje. Póki co Radosław Pełka woli jednak straszyć pozwami sądowymi i sprzedawać strumieniowe świece zapłonowe, które od standardowych różnią się nie osiągami, a śmiesznym wyglądem i równie śmieszną ceną, podczas gdy Musk wysyła samochody w kosmos.

I wiecie, można by być bardziej życzliwym wobec takich nowych wynalazków. Można by, ale to, że wynalazca w całości odrzuca teorię ewolucji, tworzy własną teorię obliczania masy gwiazd czy wierzy, że oczyszczona z ciężkiej wody D2O woda z sokiem z granatów wydatnie przyczynią się do osiągnięcia życia wiecznego, każe jednak być bardzo sceptycznym. I na dodatek nazywa naukowców ignorantami.

Być może, Panie Radosławie, być może. Ale póki co korzystamy jednak z powodzeniem z wynalazków i odkryć tych ignorantów.

Zdjęcie tytułowe przedstawia standardowe świece zapłonowe – nie opisane w tekście świece strumieniowe.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać