Wiadomości / Felietony

Szykujcie się na zakup elektrycznego samochodu. Ubito diesle i dwutlenek węgla trzyma się mocno

Wiadomości / Felietony 04.03.2020 560 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 04.03.2020

Szykujcie się na zakup elektrycznego samochodu. Ubito diesle i dwutlenek węgla trzyma się mocno

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz04.03.2020
560 interakcji Dołącz do dyskusji

Na naszych oczach i  za sprawą naszych portfeli zmienia się oblicze motoryzacji. Cały wysiłek idzie na marne, bo emisja dwutlenku węgla rośnie.

Silniki tracą cylindry, wymierają małe samochody i wszędzie słyszymy, że musimy przesiąść się na napęd elektryczny. Poziom emisji dwutlenku węgla przez samochody osobowe ma spadać za wszelką cenę. Warto byłoby ją zapłacić, ale narzucony nam plan nie działa.

Mimo kolejnych rygorystycznych norm samochody emitują coraz więcej dwutlenku węgla, zamiast emitować go coraz mniej. Gdzieś zagubił się sens zmian, bo panika połączona z ludzkimi gustami, stworzyła trujące połączenie.

Trzeci rok z rzędu rośnie średnia emisja dwutlenku węgla samochodów osobowych

Tak donosi Jato Dynamics – firma zajmująca się analizami rynku motoryzacyjnego. Ostatni raport pokazuje, że średnia emisja dwutlenku węgla w 23 krajach europejskich wzrosła i osiągnęła 121,8 g/km. Co gorsza, można się było tego spodziewać, bo zbyt niski popyt na samochody elektryczne nie zrównoważył popularności SUV-ów i odwrotu od diesli.

emisja dwutlenku węgla przez samochody rośnie

Samochody z silnikiem Diesla emitują mniej dwutlenku węgla niż ich benzynowe odpowiedniki. Jednak po wieloletniej popularności wypadły z europejskich łask, producentom jest więc trudniej osiągnąć narzucony limit.

Druga przyczyna to popularność SUV-ów. Duży samochód, który musi pchać przed sobą ścianę powietrza pali więcej niż jego odpowiednik bez podwyższonego prześwitu. A gdy więcej pali, to więcej emituje dwutlenku węgla. Tendencję do kupowania wielkich paliwożernych samochodów wspierają przepisy.

Indywidualne limity dla producentów zależne od masy pojazdów

Każdy producent ma ustalony indywidualny limit emisji dwutlenku węgla. Jest on wyliczany na podstawie masy oferowanych oferowanych modeli. Masz więcej ciężkich SUV-ów, to masz wyższy limit. Robisz małe samochody, to jesteś w kropce, bo ich niska masa sprawia, że limit jest bardziej rygorystyczny. W cenie małego samochodu trudniej jest też ukryć koszty dostosowania go zacieśniających się norm emisji spalin, bo oprócz dwutlenku węgla trzeba walczyć z cząstkami stałymi i tlenkami azotu.

Dlatego opłaca się oferować palącego kilkanaście litrów SUV-a, a nie mały miejski samochód. Choć, gdy producent sprzeda 99 SUV-ów i tylko 1 miejski samochodzik, to jego bilans dwutlenku węgla robi się niekorzystny.

Zamiast ustanowić jeden niski limit dla wszystkich bez oglądania się na masę pojazdu, zmusza się rynek do akceptowania innych rozwiązań – samochodów elektrycznych, które nie emitują dwutlenku węgla w czasie jazdy wcale. Żeby ktoś mógł jeździć SUV-em, ktoś musi wybrać samochód elektryczny. Tylko wtedy bilans ma szansę się zrównoważyć.

Autorzy raportu nie przewidują jednak, że emisja dwutlenku węgla przestanie rosnąć. Według nich musimy jeszcze szybciej przesiąść się do samochodów elektrycznych. Czyli jeszcze bardziej zastosować rozwiązanie, które się nie sprawdza.

Diesle ratowały świat, aż do afery dieselgate

Taki wniosek można wysnuć patrząc na wykres przedstawiony przez Jato. Dopóki diesle były popularne, średnia emisja dwutlenku węgla generowana przez samochody spadała. Po aferze dieselgate i potępieniu tego paliwa, średnia zaczęła rosnąć. Nie można mieć wszystkiego. Walcząc z dieslami walczy się z emisją cząstek stałych i tlenków azotu, ale przegrywa się walkę z dwutlenkiem węgla.

Utraconej z równania niskiej emisji diesli nie były w stanie zastąpić pojazdy zelektryfikowane. Emitowały średnio 63,2 g/km – blisko połowę tego co pojazdy spalinowe, ale kupowano ich zbyt mało. Pojazdy zelektryfikowane i całkowicie elektryczne stanowiły tylko 6 proc. wszystkich rejestracji. A diesle cieszyły się nawet 56-proc. udziałem w rynku w roku 2011, by spaść obecnie do 32 proc. Klienci zamiast przesiadać się do samochodów elektrycznych, przesiedli się do paliwożernych samochodów benzynowych.

W większości krajów średnia emisja rośnie

Pojazdom zelektryfikowanym trudno dogonić taki wynik, dlatego w większości krajów europejskich wzrosła średnia emisja dwutlenku węgla. Niektóre odniosły sukcesy dzięki rządowym dopłatom do zakupu pojazdów elektrycznych. W Norwegii udało się średnią obniżyć o 12 proc., ale kraje południowe przejęły się nią mniej i zanotowały największe wzrosty.

emisja dwutlenku węgla przez samochody rośnie

Wzrost ten nie jest wynikiem zmiany procedury homologacyjnej z NEDC na bardziej restrykcyjną WLTP. Podane dane liczone są według tej pierwszej. Dlatego 22-proc. obniżki w Portugalii nie można porównywać z innymi krajami, bo jako jedna z nielicznych, wraz z Finlandią i Danią, podała swoje dane według WLTP.

Kolejne informacje potwierdzają, że samochody elektryczne nie są jedyną słuszną drogą.

Najniższą średnią emisję ma Toyota

A nie posiada w ofercie ani jednego elektrycznego samochodu, od lat konsekwentnie stawiając na hybrydy zamknięte. Nie doładowuje się ich z elektrycznego gniazdka, niewielkie akumulatory doładowują się odzyskując energię w trakcie wytracania prędkości. Prawie kompletny brak zasięgu w trybie wyłącznie elektrycznym nie przeszkodził w uzyskaniu średniego wyniku 97,5 g/km, lepszego niż rok temu i tak jak rok temu, lepszego od wyników pozostałych producentów.

emisja dwutlenku węgla przez samochody rośnie

Kolejne dwa miejsca na podium zajęli producenci z Francji – Citroen i Peugeot, których gama modelowa na pewno nie jest przesycona wielkimi SUV-ami o olbrzymich silnikach. Nie słynęli również do tej pory z podbijających rynek samochodów elektrycznych, co dopiero ma się zmienić za sprawą modelu e-208, a może i mikrosamochodu – Ami.

Mimo że największe sukcesy na polu obniżania emisji dwutlenku węgla osiągnęli producenci, którzy postawili na inne rozwiązania niż samochody elektryczne, samochody elektryczne wciąż są reklamowane jako jedyna droga. Ostatnio postawiła na nie nawet Dacia.

Zacznijmy już rozglądać się za samochodem elektrycznym.

Nie ma innego wyjścia. Jeśli sami nie chcemy nim jeździć, to może chociaż namówmy sąsiada. Zapał miłośników samochodów elektrycznych może nie wystarczyć, jest ich zbyt mało. Dlatego oficjalnym i zgodnym przekazem płynącym z instytucji europejskich, rządów krajowych, producentów samochodów i prasy powielającej stereotypowe opinie o rodzajach paliwa bez głębszego zastanowienia, zostaniemy do zakupu samochodów elektrycznych mniej lub bardziej delikatnie zachęceni.

O tym, że problem szybciej da się rozwiązać znosząc indywidualne limity dla producentów, zmuszając ich do ograniczenia masy samochodów, nikt już tak głośno nie wspomina. Najwyraźniej nikt nie ma ochoty kończyć mody na SUV-y. Najwyżej rozkaże się by były elektryczne, bo muszą, bo niesprawdzające się rozwiązania to najwyraźniej dla nas jedyna droga. Pamiętajmy też, że fakt, iż średni poziom emisji wzrósł, nie oznacza, że producent nie osiągnie swojego limitu i tym samym uniknie kar. Z jego punktu widzenia sytuacja będzie wtedy opanowana, ale na pewno nie jest opanowana w Europie.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać