Wiadomości

Renault ma od dzisiaj hybrydową wersję Clio i Captura. Ale tylko jedną z nich naładujesz z gniazdka

Wiadomości 09.01.2020 199 interakcji

Renault ma od dzisiaj hybrydową wersję Clio i Captura. Ale tylko jedną z nich naładujesz z gniazdka

Piotr Barycki
Piotr Barycki09.01.2020
199 interakcji Dołącz do dyskusji

I to nawet pomimo tego, że obie nowe wersje opisane są jako E-Tech.

Zasadnicza różnica leży w dopisku – w przypadku hybrydowego Clio tego dopisku brak, natomiast w przypadku Captura po E-Tech znajdziemy jeszcze Plug-in. Czyli mamy dwie nowe hybrydy, jedną klasyczną, natomiast drugą o wiele ciekawszą, bo umożliwiającą jazdę z wykorzystaniem wyłącznie energii elektrycznej na całkiem przyzwoitym dystansie.

Zacznijmy od tego ciekawszego, czyli Captura.

Captur E-Tech Plug-in jest o tyle interesujący, że jak na stosunkowo niewielkie auto, które pewnie głównie i tak wykorzystywane jest do jazdy miejskiej, ma całkiem niezły elektryczny zasięg. Zestaw akumulatorów o łącznej pojemności 9,8 kWh ma pozwolić bowiem na elektryczną jazdę na dystansie 50 km w trybie mieszanym lub nawet 65 km w trybie miejskim. Może i nie pojedziemy dzięki temu zeroemisyjnie na wakacje, ale z powodzeniem dojedziemy w większości przypadków do pracy, wrócimy okrężną drogą przez przedszkole i sklep, a potem dojedziemy do domu bez obaw o to, że auto przełączy się w tryb spalinowy.

W kwestii wakacyjnych podróży możemy natomiast elektrycznie rozpocząć naszą trasę, nawet jeśli będzie to fragment autostradowy. Układ składający się z dwóch silników elektrycznych ma pozwolić rozpędzić się do maksymalnie 135 km/h. Niestety po tych 50 km (a pewnie na autostradzie znacznie szybciej) zostaniemy sam na sam z 1,6-litrowym silnikiem benzynowym, który będzie musiał targać ze sobą rozładowane akumulatory. Ale hej, przynajmniej ma cztery cylindry!

A, do tego ma też tryb Sport (w sumie układ napędowy generuje prawie 160 KM), choć użytkowników zdecydowanie bardziej pewnie będzie interesował tryb Pure, w którym będą mogli przestawić się na sztywno na jazdę elektryczną. Ewentualnie interesujący może być też tryb E-Save, który ogranicza użycie energii elektrycznej, pozwalając ją wykorzystać później, np. po wjeździe do miasta.

A co do hybrydowego Clio…

To tutaj niestety o długodystansowej jeździe elektrycznej nie ma mowy. Akumulatory w jego przypadku mają pojemność zaledwie 1,2 kWh, a na nadwoziu nie znajdziemy żadnych dodatkowych klapek kryjących gniazdo ładowania. Tutaj leje się tylko benzynę, a układ hybrydowy nie potrzebuje naszej uwagi.

Z drugiej strony, przynajmniej według Renault, jeśli chodzi o typową jazdę miejską, to Clio E-Tech powinno być zdolne do jazdy czysto elektrycznej przez aż 80 proc. czasu, co powinno obniżyć zużycie paliwa do 40 proc. Choć, jak to bywa z danymi laboratoryjnymi, pewnie trudno będzie dokładnie taki wynik uzyskać w rzeczywistości.

Na pocieszenie zostaje więc fakt, że Clio E-Tech może się z pomocą samego silnika elektrycznego rozpędzić do ok. 75 km/h, a także to, że pod maską nadal pracuje taki sam jak w Capturze, 4-cylindrowy silnik spalinowy, który wraz z silnikiem elektrycznym generuje 140 KM.

Trochę tylko szkoda, że to nie Clio doczekało się hybrydy plug-in.

To jest oczywiście Captur, wiem to.

Może i nie jest auto, które wybitnie zapada w pamięć, ale jeździłem nim przez chwilę i wspominam je naprawdę dobrze – głównie pod kątem wyciszenia i komfortu, nawet przy wyższych prędkościach. Gdyby dodać do tego jeszcze zestaw akumulatorów i elektryczny zasięg na poziomie kilkudziesięciu kilometrów, mielibyśmy świetne małe auto uniwersalne – i do miasta, i w średnio długie trasy.

Z Capturem jest pewnie to samo, ale w jego przypadku już raz dopłacamy za to, że jest crossoverem (na bazie Clio, a jakżeby inaczej). Do tego dojdzie jeszcze dopłata za napęd hybrydowy plug-in i już zrobi się prawdopodobnie całkiem drogo.

Ale może i jest w tym jakiś sens, bo jeśli ktoś jest gotów dopłacić do modnego nadwozia, to dopłaci też chętniej do modnego i ciekawszego układu napędowego?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać