Wiadomości

Masz system automatycznego hamowania przed pieszymi? To lepiej na niego nie licz

Wiadomości 04.10.2019 414 interakcje

Masz system automatycznego hamowania przed pieszymi? To lepiej na niego nie licz

Piotr Barycki
Piotr Barycki04.10.2019
414 interakcje Dołącz do dyskusji

Kupiłeś samochód z systemem wykrywania pieszych i awaryjnego hamowania? Doskonale. Tylko na wszelki wypadek nie licz na to, że ci pomogą.

Tak przynajmniej wynika z badań AAA (American Automobile Association), do których dotarł serwis Carscoops. Zgodnie z nimi tego typu systemy są w stanie wspomóc kierowcę wyłącznie w niewielkim odsetku przypadków i to… tych absolutnie najłatwiejszych.

Jakie samochody brały udział w testach i z hukiem je oblały?

AAA wybrało cztery auta z bieżącego rocznika – Chevroleta Malibu, Hondę Accord, Teslę Model 3 i Toyotę Camry. I tak – dwa modele z tej listy nie są w Polsce w ogóle dostępne, jeden jest dostępny jak się bardzo chce, i tylko po Camry można ot tak pójść do salonu. Z drugiej strony nie ma to większego znaczenia, tym bardziej, że i tak wszyscy uznają Teslę za lidera, jeśli chodzi o nowe technologie, więc jeśli jej powinie się noga, to powinie się wszystkim.

I… niewiele się te założenia różniły od rzeczywistości. AAA przeprowadziła szereg testów systemu wykrywania pieszych i automatycznego hamowania, w tym takie, gdzie:

  • pieszy wchodzi na ulicę przed samochód jadący 32 km/h i 50 km/h w dzień oraz 40 km/h w nocy
  • dziecko wychodzi na ulicę przed samochód jadący z prędkością 32 km/h i 50 km/h, przy czym wychodzi spomiędzy zaparkowanych samochodów
  • samochód skręca w prawo, gdzie akurat przechodzi pieszy
  • dwóch dorosłych stoi wzdłuż krawędzi drogi, plecami do ruchu, auto nadjeżdża z prędkością 32 km/h i 50 km/h

Wyniki? Tragiczne.

Systemy wykrywania pieszych i automatycznego hamowania sprawdziły się właściwie wyłącznie w najprostszym teście – z udziałem dorosłego (no, dorosłego manekina), w dzień, przy prędkości ok. 30 km/h. W takich warunkach skuteczność wykryć i zatrzymań wynosiła… 40 proc. Czterdzieści procent! Czyli w 6 przypadkach na 10 w tak banalnych warunkach auto przejechałoby człowieka bez zawahania się.

Powyżej tych 30 km/h było już po prostu źle, podobnie jak przy trudniejszych warunkach. Dziecko wychodzące spomiędzy samochodów? Prawie 90 proc. szansy na to, że auto samo nie zahamuje. Dorośli stojący wzdłuż drogi – 80 proc. szans na brak reakcji samochodu, nawet przy niższej prędkości. Skręt w prawo, wprost na przechodzącego przez jezdnię pieszego? Właściwie pewny wypadek. To samo przy prędkościach poniżej 50 km/h.

W warunkach nocnych nie poradził sobie natomiast żaden system i żaden samochód. I tak, można oczywiście bronić chociażby Tesli, że przecież w sieci jest pełno materiałów wideo – chociażby z nowej funkcji Smart Summon – gdzie Tesla na parkingu hamuje przed pieszymi. Tylko z jaką prędkością wtedy jedzie? 5 km/h? 10 km/h? A wystarczy zwykłe toczenie się (bo i kto jeździ 30 km/h po mieście?), żeby nagle to całe hamowanie przed pieszymi przestało być wiele warte.

Dobrze, że cokolwiek

Do tych wyników można podejść na dwa sposoby. W tym jeden – uwaga – obejmuje cieszenie się z nich.

Skąd radość, skoro jest tragedia i z takimi wynikami pewnie nie przyjęliby nawet na studia w Polsce (żartuję, przyjęliby)? Bo jeśli ktoś jeździ normalnie, tj. uważa na to, co dzieje się dookoła niego i ma po prostu pecha, bo raz ktoś wybiegnie mu pod maskę, to ma dodatkową szansę na to, że skończy się tylko na strachu. Może to być i szansa 1/10 albo 4/10 – zawsze to coś. Jeśli miałbym mieć nawet 1/100 dodatkowej szansy, że nie potrącę dziecka wybiegającego spomiędzy samochodów, to brałbym ją w ciemno.

Z drugiej strony to jednak bezdyskusyjna żenada i trochę przerażające wiadomości. W końcu zaczyna nam się wydawać, że jesteśmy już o krok może nie tyle od autonomicznej jazdy, co od jazdy naprawdę bezpiecznej. I to nie dlatego, że jesteśmy z roku na rok lepszymi kierowcami, ale dlatego, że wsiadamy do nowych aut otaczających nas dodatkowymi systemami aktywnego bezpieczeństwa.

I czytając listę ich standardowego wyposażenia albo samemu dokładając kolejne, słono płatne pakiety, widzimy często, że wśród tych systemów jest właśnie system wykrywania pieszych i aktywnego hamowania. Tylko nikt przy okazji nie dopisuje przy tej nazwie gwiazdki, która z kolei kierowałaby do dodatkowego objaśnienia, że owszem, ten system działa.

Tylko niezbyt często i nie wtedy, kiedy faktycznie by się przydał.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać