Wiadomości / Felietony

Oprogramowanie ma rozpoznawać nasz nastrój i dopasowywać ustawienia samochodu. Ja już jestem zły

Wiadomości / Felietony 10.07.2019 59 interakcji
Piotr Szary
Piotr Szary 10.07.2019

Oprogramowanie ma rozpoznawać nasz nastrój i dopasowywać ustawienia samochodu. Ja już jestem zły

Piotr Szary
Piotr Szary10.07.2019
59 interakcji Dołącz do dyskusji

Koncern Jaguar Land Rover ogłosił, że w walce ze stresem systemy sztucznej inteligencji w jego autach będą automatycznie dostosowywać niektóre z ustawień samochodu do nastroju kierowcy. W zamyśle twórców ma się to przyczynić do poprawy naszego samopoczucia. Moje samopoczucie psuje już sam ten pomysł.

Jak tłumaczy Jaguar Land Rover, głównym elementem nowego układu jest kamera skierowana na twarz osoby prowadzącej pojazd. Za analizę otrzymanych danych odpowiadać ma rozbudowane oprogramowanie, które rozpozna, czy jesteśmy w danej chwili zrelaksowani, czy może wręcz przeciwnie.

Zależnie od naszego nastroju, zmianie będą ulegać ustawienia m.in. systemu wentylacji i ogrzewania, oświetlenia nastrojowego czy też systemu multimedialnego. Przykładowo, w chwili gdy kierowca się zestresuje, temperatura w kabinie auta nieco spadnie, a z głośników zacznie płynąć muzyka z ulubionej playlisty.

A co jeśli gusta kierowcy zmienią się z czasem i zacznie słuchać disco polo zamiast ultra-brutal-death-metalu?

Jaguar Land Rover twierdzi, że to żaden problem – wspomniana sztuczna inteligencja ma bowiem cały czas uczyć się upodobań i zachowań kierowcy, by jak najlepiej odpowiadać jego oczekiwaniom.

Ciekawe, jak system poradzi sobie z irytacją wywołaną przez… samego siebie.

Wyjdę na malkontenta (nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni), ale wkurza mnie sam pomysł. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że osobom, dla których przemieszczanie się autem to zło konieczne, teoretycznie taki system może w jakiś sposób poprawić samopoczucie – przynajmniej niektórym.

system monitorowania zmęczenia w samochodzie
Kto wie – może to w kolejnej generacji XJ-a pojawi się nowy system?

Reszcie będzie to po prostu przeszkadzać. Ja wiem kiedy jest mi za zimno lub za ciepło. Wiem, kiedy mam ochotę na rocka, a kiedy na disco-polo coś innego. Oświetlenie nastrojowe podoba mi się, gdy delikatnie świeci na jeden, konkretny kolor, a nie wtedy, gdy robi się z niego jakaś dyskoteka, bo akurat gorzej się poczułem.

W samochodzie cenię sobie to, że sam z siebie się nie wtrąca w jazdę. Chcę pojeździć bardziej dynamicznie – w porządku, AC/DC lub Airbourne w głośnikach, redukcja biegu i ogień na tłoki. Chcę się zrelaksować – również nie ma problemu, przełączam sobie muzykę np. na jakiś jazz i toczę się nocą przez miasto bez pośpiechu, na najwyższym biegu. Jest też spora grupa aut, które same w sobie są doskonałymi środkami na relaks kierowcy i pasażerów i żadnej sztucznej inteligencji do tego nie potrzebują.

Pytam więc: „po co?”

Bo póki co nie ma tego konkurencja. Jeśli już w jakimś aucie jest kamera śledząca twarz kierowcy, to po to, żeby wykryć jego rozkojarzenie lub senność i zaproponować mu odpoczynek.

Jest też druga strona medalu.

Wychodzę z założenia, że kierowca powinien mieć kontrolę nad samochodem – pomijam tu oczywiście kwestię skrzyni biegów („automaty” są OK). Inaczej sprawa wygląda w przypadku pasażerów, zwłaszcza tych podróżujących na tylnej kanapie. Inżynierowie JLR obiecują bowiem, że nowy system, jeśli wykryje ich senność, ma ułatwić im zaśnięcie. Ma się to odbywać poprzez niewielkie zwiększenie temperatury w tylnej części kabiny pasażerskiej, przyciemnienie szyb i ewentualne wygaszenie lampek we wnętrzu. Kamery monitorujące samopoczucie pasażerów miałyby być ulokowane w tylnej części zagłówków przednich foteli. To akurat brzmi całkiem nieźle.

Tak, to by było niezłe, chyba że… zamiast zwykłego pasażera z tyłu siedziałby bogaty biznesmen z mnóstwem pracy do zrobienia. Do tego senny. A tylna kanapa Jaguara to dość prawdopodobne miejsce dla bogatego biznesmena z mnóstwem pracy do zrobienia. Mogę jedynie zgadywać, że taki prezes nie byłby zatem zainteresowany podobnym systemem i wolałby już po prostu więcej przestrzeni i zwykły święty spokój, żeby mógł pracować.

Wszystko to prowadzi mnie prosto do konkluzji, że to w zasadzie system dla nikogo. Ale musi powstać, bo tego jeszcze nie było, a klienci mają kupować przez zachwyt.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać