Fabia na rok modelowy 2020 jest dostępna w jednej wersji. Dokładnie w jednej

Chciałem skonfigurować sobie Fabię. Wprawdzie naczelnym konfigurantem naszej redakcji jest red. Barycki, ale postanowiłem zmierzyć się z tym sam.

Skoda ma piękną stronę internetową. Kiedy na nią wejdziemy, najpierw musimy oczywiście zaakceptować zgodę na przetwarzanie ciasteczek i RODO (swoją drogą, dziwne że nie ma jeszcze ciasteczek „RODO”, ja bym to jadł). Następnie możemy wybrać sobie model. Wybrałem Fabię, bo Fabia jest taka uczciwa i znana od lat, trudno wtopić kupując Fabię – miliony przedstawicieli handlowych nie mogą się mylić.

Wszystko było bardzo dobrze, gdy wybrałem konfigurator. Na początek poinformowano mnie, że samochody w konfiguratorze są dostępne wyłącznie z roku modelowego 2019 i z „oferty placowej Dealerów”. Czyli jeśli wymyślę sobie jakąś szaloną konfigurację, a jej akurat nie ma „na składzie”, to po prostu jej nie kupię, bo nie. Zanim przystąpiłem do konfiguracji, zapoznałem się jeszcze z informacją, że „Fabia jest dostępna z szeroką gamą silników MPI i TSI”. Dobra nasza!

Konfiguracja mojej wymarzonej Fabii przebiegła bardzo gładko – oto za chwilę stanęła przede mną błękitna wersja w bogatej opcji wyposażenia Style, ale z bazowym silnikiem 1.0 MPI doposażona w radio Swing i tempomat, za jedyne 61 050 zł. Jednak po konfiguracji dowiedziałem się, że:

„Wszelkie prezentowane informacje nie stanowią oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego oraz nie są wiążące.”

Czyli mogę sobie konfigurować ile wlezie, a Skoda i tak sprzeda mi wyłącznie samochód z oferty placowej, której nie mogę poznać inaczej niż kontaktując się z dealerem. Postanowiłem więc poszukać oficjalnego cennika. Nie jest to proste – aby zobaczyć link do cennika, trzeba na stronie modelu kliknąć w rodzaj pojazdu (np. kombi, hatchback) i wtedy ukaże się nam cennik. Cennik jednak obejmuje rok modelowy 2020, który zaczyna się 5 lipca 2019 r. To typowa zagrywka stosowana od wielu dekad przez producentów amerykańskich – dzięki temu można mieć auto z roku modelowego 2020 jeszcze w 2019 r. Nie wiem co to daje, skoro w polskich realiach liczy się tylko data produkcji wbita w dowód rejestracyjny, a wątpię żeby  auta z „roku modelowego 2020” miały wpisaną w dowód datę „2020”. Raczej będą one wyprodukowane w roku 2019, więc „rok modelowy 2020” mogę jedynie odczytać jako wprowadzanie mnie w błąd co do faktycznej daty produkcji pojazdu.

Jeden silnik, jedna skrzynia biegów

Zajrzałem więc do oficjalnego cennika Fabii na rok modelowy 2020. Obejmuje ona jeden wariant: 1.0 TSI 95 KM z manualną skrzynią 5-biegową. Nie ma żadnej innej wersji. Podkreślam, że rok modelowy 2020 zaczyna się według Skody za tydzień. Za tydzień od dziś, jeśli ktoś będzie chciał inną Fabię niż ta, która stoi na placu, będzie mógł kupić tylko 1.0 TSI 95 KM z manualem.

To właściwie zrozumiały trend. We wspaniałych latach 90. oraz w pierwszej dekadzie nowego wieku producenci oferowali niezwykle szerokie gamy silnikowe. Sama Fabia miała silniki 1.0, 1.2, 1.4 OHV i 1.4 OHC, a nawet 2.0. Były trzy wersje nadwozia. Jednak nowe regulacje Unii Europejskiej sprawiają, że oferowanie większej liczby wariantów nie jest opłacalne, a może nawet spowodować kary za nadmierną emisję CO2. Dlatego ostatecznie we wszystkich samochodach będzie dostępna jedna, może dwie wersje – Fabia to przedsmak tej sytuacji. Oczywiście jest szansa, że z czasem do „roku modelowego 2020” dojdą jeszcze inne warianty silnikowe i może na przykład pojawi się wersja z automatyczną skrzynią biegów, ale raczej należy zacząć się przyzwyczajać do tego, że jeden model = jeden silnik, i to coraz częściej elektryczny, sprzężony z inteligentnym ogranicznikiem prędkości. Im szybciej sobie to uświadomimy i się z tym pogodzimy, tym będzie łatwiej.

Ja tymczasem idę powalczyć jeszcze z gaźnikiem w Cinquecento, bo zamiast inteligentnego ogranicznika prędkości mam durny ogranicznik prędkości.