Testy aut nowych

Skoda Octavia 1.0 TSI kontra Honda Civic 1.0 VTEC Turbo, czyli kompakty jak karton mleka

Testy aut nowych 13.06.2019 449 interakcji
Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk 13.06.2019

Skoda Octavia 1.0 TSI kontra Honda Civic 1.0 VTEC Turbo, czyli kompakty jak karton mleka

Mikołaj Adamczuk
Mikołaj Adamczuk13.06.2019
449 interakcji Dołącz do dyskusji

„Litr to może mieć karton mleka, a nie silnik!” – wszyscy znamy takie i podobne powiedzenia na temat downsizingu. Ale czy w prawdziwym świecie tysiąc centymetrów sześciennych to wystarczająca pojemność do auta kompaktowego? Aby to sprawdzić, zabrałem Skodę Octavię i Hondę Civic z najmniejszymi motorami na przejażdżkę.

Downsizing. Mało które słowo w ostatnich latach tak mocno wywróciło branżę motoryzacyjną do góry nogami. Czasy dużych silników się skończyły (i chyba bezpowrotnie). Niektórzy mówią też, że razem z nimi skończyła się tak zwana „prawdziwa motoryzacja”.

Ale downsizing ma swoje plusy.

Oczywiście, są pewne wyjątki – i na pewno za chwilę przeczytam o nich w komentarzach. Ale silniki o mniejszej pojemności zazwyczaj rzeczywiście zużywają mniej paliwa. Są zwykle przyjemnie dynamiczne i przyjazne na co dzień, ze sporym momentem obrotowym dostępnym „od dołu”. Ich trwałość też nie musi być taka zła. W końcu istnieją na rynku od ładnych kilku lat. Większość wadliwych modeli była poprawiana na bieżąco. Obecnie nawet „sławne” 1.4 TSI zbiera dobre opinie w kwestii wytrzymałości. Podobnie jest m.in. z motorami 1.2 i 1.4 TCe konstrukcji Renault czy z fiatowskim 1.4 T-Jet.

Jest tylko jeden warunek, który powinien spełnić taki silnik, by kierowca mógł być z niego zadowolony.

Musi pasować do samochodu.

To znaczy, że po prostu nie może być za mały. Dwa litry turbo w samochodzie klasy średniej? Doskonale, w sam raz. Taki sam motor w pięciometrowym SUV-ie mieszczącym siedem osób? To już trochę za mało. Półtora litra w aucie kompaktowym? Pasuje idealnie. A litr? Cóż. Tutaj zdania są podzielone.

Tak czy inaczej, litrowe motory są obecne w gamach wielu popularnych modeli segmentu C. Golf, Civic, Octavia, Focus, Ceed, i30, Astra… Czy to ma sens? Aby to sprawdzić, zabrałem na przejażdżkę dwóch konkurentów. Mowa o Octavii 1.0 TSI i Hondzie Civic 1.0 VTEC Turbo.

porównanie Honda Civic Skoda Octavia

Na pierwszy ogień: Octavia.

Trudno być zaskoczonym na widok Octavii. Codziennie cała masa takich wozów was mija, parkuje obok albo czeka na was na parkingu pod biurowcem. Tym razem jednak miło zaskoczył mnie kolor. Tej Skodzie dobrze w czerwieni.

Skoda Octavia 1.0 TSI test

Kolejne zaskoczenie czeka we wnętrzu (wybaczcie, nad stylistyką nadwozia nie będę się już pochylał). Jasna tapicerka też jest rzadkością, a fragmenty wykończone skórą to już coś równie częstego w Octavii, jak śnieg w sierpniu. W Rijadzie.

Skoda Octavia test

Oprócz tego – kokpit jest prosty, funkcjonalny i dobrze znany. Można nie lubić grupy VAG, ale trzeba przyznać, że mało kto potrafi zaprojektować wnętrze w taki sposób, by naprawdę wszystko było pod ręką i tam, gdzie kierowca się tego spodziewa. Można się tam poczuć jak w dobrze urządzonej kuchni.

Skoda Octavia 1.0 TSI test
Skoda Octavia – wnętrze

Design Hondy nadal wzbudza emocje.

W tym roku mijają cztery lata, odkąd Civic dziesiątej generacji został oficjalnie pokazany. Jego nadwozie jest jednak zaprojektowane na tyle kontrowersyjnie, że niektórzy (w tym piszący te słowa), nadal nie mogą się do niego przekonać. Design Skody po prostu jest – i nie warto się na nim skupiać. Tymczasem Hondę albo się lubi, albo nie może się na nią patrzeć.

Skoda Octavia 1.0 TSI test

Punktem zapalnym jest zwłaszcza tylna część nadwozia. Dużo się tu dzieje – prawie jak późnym wieczorem w śródmieściu Tokio. Mamy dyfuzory (czy raczej ich imitacje), przetłoczenia, przełamania, spojlery… a cały „odwłok” Civica jest wyjątkowo masywny. Cóż – ja głosuję na „nie”, ale rozumiem, że komuś taka estetyka może się podobać. Na pewno jest odważnie i ciekawie… czyli dokładnie odwrotnie, niż w przypadku Skody.

Honda Civic 1.0 turbo

Kokpit Civica na pierwszy rzut oka – i zwłaszcza w porównaniu z Octavią – jest narysowany chaotycznie. Widać biegnące linie, przetłoczenia i mieszankę przeróżnych materiałów. Wystarczy jednak usiąść za kierownicą, by odetchnąć z ulgą. Z pozycji kierowcy, całość jest zupełnie zwyczajna, a ergonomia niewiele odstaje od tej ze Skody. Co bym poprawił? Przede wszystkim wygląd menu systemu multimedialnego. Jest już trochę niedzisiejszy, a niektóre funkcje za głęboko ukryto w czeluściach ekranu.

Honda Civic 1.0 turbo
Honda Civic: wnętrze

Pozycja za kierownicą: tu dobra, tam… świetna.

W Skodzie siedzi się poprawnie: dość nisko, wygodnie, a fotel jest po prostu dobry. Civic wygrywa jednak o punkt. Da się w nim usiąść jeszcze niżej, a fotel robi wrażenie jeszcze wygodniejszego. Kierownica przyjemniej leży w dłoniach. Widać, że pracownicy działu projektowania wnętrz w Hondzie po prostu lubią prowadzić i wiedzą, jak poprawnie urządzić kierowcy „stanowisko pracy”. Minus tylko za skokową regulację oparcia.

Octavia 1.0 TSI
Skoda Octavia – fotele

Z tyłu lepiej siedzieć w Skodzie.

Skoda Octavia 1.0 TSI
Skoda Octavia

Oba te wozy są spore, jak na segment C. O Octavii od dawna się mówi, że jest całkiem „wyrośnięta”, ale aktualny Civic też nie ma się czego wstydzić. Skoda jest dłuższa (4670 mm kontra 4518 mm w Hondzie), ale ma mniejszy rozstaw osi (2686 mm w Skodzie, 2697 mm w Hondzie). Z tyłu ilość miejsca na nogi jest porównywalna, ale w Skodzie jest trochę przestronniej nad głową.

Honda Civic
Honda Civic

Bagażnik Civica jest spory (420 litry), ale w tym z Octavii można by zorganizować małą imprezę (590 litrów…).

Skoda Octavia 1.0 TSI
Skoda Octavia: bagażnik
Honda Civic 1.0 turbo
Honda Civic: bagażnik

Czas porównać silniki.

W akademickim pojedynku na argumenty trzeba ogłosić remis ze wskazaniem na Skodę. Oba silniki są trzycylindrowe. Honda jest wprawdzie mocniejsza – ma 126 KM (o 3 mniej niż wcześniej ze względu na dostosowanie do norm WLTP), a Skoda wytwarza 115 KM. Oba samochody osiągają jednak równe 200 Nm momentu obrotowego. Skoda jest szybsza do 100 km/h – przyspiesza w 9,9 s ze skrzynią ręczną i w równe 10 sekund z DSG. Honda potrzebuje na to samo 10,4 s, gdy ma „manual” i 10,2 s z CVT. Prędkość maksymalna obu aut jest właściwie identyczna, delikatnie przekraczająca 200 km/h. Civic jest szybszy o… 1 km/h.

Honda Civic silnik
Po spojrzeniu na silnik Civica nabrałem ochoty na japoński makaron udon.

Jak jest w czasie jazdy?

Oba testowane egzemplarze nie były w pełni porównywalne. Honda miała bowiem sześciobiegową skrzynię ręczną, a Skoda – siedmiobiegowe DSG, czyli dwusprzęgłowy „automat”. Silniki – a więc to, co nas najbardziej interesuje – były jednak podobne.

Skoda Octavia 1.0 TSI test
Silnik Skody nie nasuwa raczej kulinarnych skojarzeń.

Po odpaleniu auta ani w jednym, ani w drugim samochodzie nie jest głośno. Jeżeli już w którymś z aut mocniej słychać, że mamy pod maską tylko trzy cylindry, to w Skodzie. Ale to nie są już czasy, kiedy trzycylindrówki były rozdygotane niczym plażowicz na mrozie.

Dynamika: w zupełności wystarczająca.

Jeśli ktoś szuka zwykłego auta, którym będzie dojeżdżał do pracy, a od czasu do czasu wybierze się w trasę, może spokojnie poprzestać na wersjach z opisywanymi silnikami. Dynamika w obu przypadkach jest po prostu wystarczająca. Kto boi się, że litr to za mało – powinien po prostu wziąć Civica i Octavię i się przejechać. Zresztą niemal 10 sekund do setki miał np. popularny dziś na rynku wtórnym Passat B6 2.0 TDI 140 KM. A przecież nikt o nim nie powie, że jest powolny. Oczywiście, był bardziej elastyczny – ale i opisywane wozy nie mają się czego wstydzić.

Skoda Octavia 1.0 TSI test
Honda Civic 1.0T

Trzeba jednak przyznać, że gdy postawimy Civica i Octavię obok siebie na kawałku prostej drogi, czeskie auto będzie szybsze. Nieznacznie, ale jednak.

DSG: poprawne, ale…

Lubię samochody z automatycznymi skrzyniami biegów i pewnie gdybym miał kupić taką Octavię, poważnie bym się zastanowił nad dopłatą do DSG. Niestety, ta skrzynia doskonale sprawdza się głównie podczas… bardzo agresywnej jazdy. Działa wtedy błyskawicznie, nie szarpie i pracuje na tyle dobrze, że w ogóle się o niej nie myśli.

Octavia 1.0 TSI

Gdy jedziemy spokojnie, DSG denerwuje zbyt szybkim wrzucaniem wysokich biegów. Już przy typowo miejskich prędkościach za wszelką cenę dąży do „siódemki”. To skutkuje nieprzyjemnym odgłosem silnika pracującego przy zbyt niskich obrotach.

„Manual” w Hondzie: szóstka na szóstkę.

Honda Civic 1.0 turbo

Tymczasem sześciobiegowa, ręczna skrzynia z Civica jest na tyle rewelacyjna, że wystawiła na ogromną próbę moją sympatię do „automatów”. Po pierwsze, lewarek jest umieszczony w idealnym miejscu: dość wysoko, dokładnie tam, gdzie najwygodniej sięgnąć kierowcy. Po drugie: ma krótkie drogi prowadzenia drążka i jest bardzo precyzyjna. Zmiana biegów w Hondzie to… przyjemność. Sam byłem tym zdziwiony!

Na zakrętach: punkt dla Hondy.

Honda Civic

Podobnie jak w przypadku pozycji za kierownicą, tak samo i na krętym odcinku drogi. Skoda jest poprawna i właściwie nie da się jej wiele zarzucić. Prowadzi się precyzyjnie, nie jest zbyt podsterowna, nie przechyla się. Ale… Honda jest jeszcze lepsza. Ma ostrzejszy układ kierowniczy i robi wrażenie bardziej zwartego samochodu.

Szkoda tylko, że choć zmiany biegów są tu przyjemne, to trzeba dokonywać ich tak często. Honda osiąga maksymalną moc przy 5500 obrotów na minutę, ale już chwilę później docieramy do „odcinki”. To dość wcześnie, zwłaszcza w przypadku Hondy, kojarzonej z wysokoobrotowymi motorami…

Chwila na ceny.

Honda Civic 1.0 turbo

W przypadku Hondy sprawa jest prosta: klient ma do wyboru kilka wersji różniących się wyposażeniem. Jeśli chce mieć więcej gadżetów, musi dopłacić do lepszej odmiany. Najtańsza to S (od 72 900 zł), a najdroższa (i testowana): Executive (100 100 zł). Ta ostatnia ma m.in. skórzaną tapicerkę, reflektory full LED, nawigację i system dostępu bezkluczykowego. Z kolei wrażenie optymalnej pod względem wyposażenia i ceny robi Elegance (92 100 zł). Wersja z CVT byłaby droższa o 5000 zł.

Skoda Octavia test

Jeżeli chodzi o Skodę, jest tu więcej zabawy z cennikami. Klient musi wybrać najpierw wersję (Active, Ambition, Style: z tym silnikiem i z ręczną skrzynią od 76 050 zł), a później może jeszcze dokupić coś z przepastnej listy dodatków. Do wyboru: cała masa rzeczy, od maty do bagażnika i przyciemnianych szyb, przez „pakiet na bezdroża”, po kilka typów nawigacji, okno dachowe i elektrycznie sterowane fotele.

Testowany egzemplarz wyglądał tak, jakby ktoś, kto go konfigurował, skorzystał z opcji „zaznacz wszystko” (choć w konfiguratorze jej nie ma). Mamy tu więc dość dziwne połączenie 115-konnego silnika z DSG, skórzaną tapicerką, elektrycznie sterowanymi fotelami, najbardziej rozbudowanymi multimediami, najdroższym audio… Cena urosła z bazowych 94 350 zł za wersję Style z DSG do… okolic 130 tysięcy. Za tyle można kupić 245-konną Octavię RS!

W bezpośrednim porównaniu z Hondą, testowana Octavia była bogatsza m.in. o wspomniane fotele z pamięcią, lepszy system multimedialny czy przyjemniej brzmiący zestaw audio Canton.

Skoda Octavia 1.0

Optymalnie wyposażona Octavia Style z DSG to wydatek ok. 102 tysięcy. Jeśli ktoś nie ma nic przeciwko „mieszaniu lewarkiem”, zaoszczędzi 8 tysięcy.

Pora na wnioski.

Niestety, tym razem trasa testowa była dość krótka. Zbyt krótka, by można było obiektywnie ocenić np. spalanie (istotne przecież w przypadku downsizingowych silników) czy zachowanie przy pełnym załadowaniu auta. Krótkie spotkanie ze Skodą i Hondą było jednak idealną okazją do zanotowania pierwszych wrażeń i wniosków. Są następujące:

-Skoda to bardzo poprawny samochód, ale chyba jeszcze lepszy dla pasażerów niż dla kierowcy
-Civica lepiej się prowadzi i lepiej się w nim siedzi
-Skoda jest jednak bardziej funkcjonalna i ergonomiczna…
-…i jest odrobinę szybsza.
-Mimo wszystko, wybrałbym raczej Hondę…
-…gdyby nie to, że nadal zupełnie mi się nie podoba z zewnątrz.

Honda Civic 1.0 turbo

Ważny wniosek jest jeszcze jeden. Litr to doskonała pojemność dla kartonu mleka. I całkiem wystarczająca dla silnika kompaktowego samochodu.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać