Wiadomości

Sprawdziłem fotoradary w Mapach Google. Jest gorzej niż się spodziewałem

Wiadomości 23.05.2019 156 interakcji
Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz 23.05.2019

Sprawdziłem fotoradary w Mapach Google. Jest gorzej niż się spodziewałem

Grzegorz Karczmarz
Grzegorz Karczmarz23.05.2019
156 interakcji Dołącz do dyskusji

W Google Maps pojawiły się powiadomienia o fotoradarach. Przejechałem z nimi 300 kilometrów i stwierdzam, że są beznadziejne.

Marcin już zdążył napisać, że chwilowo szału nie ma. Fotoradary w Polsce są już widoczne w Mapach Google, ale według pierwszych doniesień ich baza pozostawia wiele do życzenia. Ja znalazłem więcej wad niż nieaktualna baza danych, bo w podróży z Krakowa do Warszawy mogłem porównać ich działanie z Yanosikiem na smartfonie z systemem Android.

Nic chwilowo nie przebije Yanosika w tym jak szybko i dokładnie dostarcza informacji o kontrolach drogowych, zdarzeniach na drodze i fotoradarach. Ma też dobrą bazę adresową, ale ja nie mogę przekonać się do interfejsu jego nawigacji. Przyzwyczajony do map od Google, męczę się z Yanosikiem wjeżdżając do obcego miasta. Dlatego używam tych dwóch aplikacji na raz.

Mapy Google + Yanosik.

Yanosik ma też tendencję do prognozowania zbyt długiego czasu podróży. Antycypuje gorzej niż autor Krzyku Ciszy w Zmiennikach. Dlatego najczęściej mam w trasie włączone Mapy Google jako nawigację i Yanosika w tle. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale będę je łączył dalej, bo Google tym razem nie dowiózł.

fotoradary Google Maps

Na ich mapie są tylko fotoradary, które robią zdjęcia w momencie przekroczenia dozwolonej prędkości. Nie ma kamer drogowych, które monitorują przejazd na czerwonym świetle. Przejechałem wczoraj pod słynną kamerą w Mrokowie pod Warszawą bez żadnej reakcji mapy od Google. 

Tymczasem, fotoradary w Polsce są dość dobrze oznaczone. Wiele osób porusza się po dobrze znanych sobie trasach i rozmieszczenie fotoradarów zna na pamięć.  By o nich pamiętać, potrzebują tylko lekkiego wsparcia. Powiadomienia od Google mogą się sprawdzić tylko jako mało inwazyjny przypominacz, który wesprze zamyślonych kierowców. Ale nawet to robi słabo. Największą wadą jest sposób w jaki o fotoradarze informują.

Przed tobą fotoradar.

Google wypowiada te trzy wyrazy (może pomyliłem ich kolejność) tuż przed fotoradarem. Mówi je tylko jeden raz i czasami ten jeden raz za późno. Nie ma informacji o dystansie jaki pozostał do fotoradaru, ani o ograniczeniu prędkości, jakie w tym miejscu obowiązuje.

Brak też jakiegokolwiek wizualnego komunikatu, a wypowiadaną frazę łatwo zagłuszy samochodowe radio. Po prostu, niespodziewanie pada Przed tobą fotoradar, a Ty jesteś zaledwie kilkanaście metrów przed nim. Nie pozostaje wiele czasu na reakcję.

Yanosik ostrzega dużo wcześniej, zarówno głosowo, jak i wizualnym komunikatem. Pokazuje i mówi, ile pozostało nam metrów, przez co daje czas by swoją prędkość dostosować, gdybyśmy przypadkiem się zagapili i przeoczyli ograniczenie. A już na pewno nie informuje o fotoradarze dopiero po tym jak go miniemy, co zdarzyło się dziś mojej nawigacji od Google.

Dodawanie fotoradarów.

Można w niej kliknąć w ikonę fotoradaru na mapie, poszukując dalszych informacji takich jak pozostały dystans, czy czas za jaki fotoradar miniemy. Dobrze byłoby zobaczyć też, w którą stronę jest zazwyczaj wycelowany. Ale nic tam nie znajdziemy, możemy tylko wybrać Odrzuć i nie pytajcie mnie co ma się wydarzyć po wybraniu tej opcji. Chyba nie dzieje się nic.

fotoradar Google Maps
Odrzucam to nieudane wykonanie.

Poza Odrzuć, system nie zakłada żadnej interakcji. Nie wiadomo jako zgłosić kolejne fotoradary, lub przyczynić się do wyrzucenia z bazy tych nieistniejących. Fotoradar, o którym zostałem poinformowany za późno, jest blisko mojego domu. Chętnie zgłosiłbym problem, ale nie wiem jak.

To zwyczajnie źle działa.

Baza fotoradarów oczywiście rozczarowuje, nie wiem też co z odcinkowymi pomiarami prędkości, bo nie było ich na mojej trasie. Ale tak złego działania tej nowej funkcji się nie spodziewałem. Dlaczego o zbliżaniu się do fotoradaru, nawigacja nie może informować tak jak o zbliżaniu się do skrzyżowania? Zbyt późne powiadomienia nie połączone z żadnym wizualnym komunikatem, czynią ją prawie całkiem bezużyteczną. 

Yanosik nie ma na razie się czego bać. Zanim Google go dogoni, może zdążę awansować w wojskowej hierarchii. Na Yanosiku jestem dopiero porucznikiem.

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać