REKLAMA

To jezioro tylko tak niewinnie wygląda. W rzeczywistości to tykająca bomba

Na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, że jezioro Kivu może stanowić jakiekolwiek zagrożenie, tym bardziej, że tuż obok znajduje się wulkan. Niepozorne jezioro budzi jednak zdecydowanie większy strach.

01.08.2022 08.37
To jezioro tylko wygląda niewinnie. Tak naprawdę to tykająca bomba
REKLAMA

Jezioro Kivu leżące na granicy Rwandy i Demokratycznej Republiki Konga wygląda jak każde naturalne jezioro. Ze wszystkich stron otoczone jest niższymi i wyższymi wzgórzami porośniętymi w wielu miejscach endemiczną roślinnością charakterystyczną dla tego regionu. Na pierwszy rzut oka jezioro z pewnością nie wygląda na niebezpieczne.

REKLAMA

Jezioro Kivu należy do tzw. Wielkich Jezior Afrykańskich, wśród których znajduje się Jezioro Wiktorii, Jezioro Alberta czy Jezioro Tanganika. Owe zbiorniki wodne wypełniają system głębokich uskoków tektonicznych zwany Wielkimi Rowami Afrykańskimi. A skoro mowa o uskokach tektonicznych, to wiadomo, że w grę wchodzą trzęsienia Ziemi i wzmożona aktywność wulkaniczna.

Z powierzchni jeziora widoczny jest pobliski wulkan Nyiragongo, który od czasu do czasu grozi mieszkańcom okolic erupcjami lawy. Mimo tego to nie wulkanu, a właśnie jeziora Kivu wszyscy obawiają się bardziej.

Nyiragongo odezwał się po raz kolejny w maju 2020 roku. Wypływająca z niego lawa wskazywała na wzmożoną aktywność pod powierzchnią. Taka aktywność trwająca od tysięcy lat sprawiła, że w głębinach jeziora Kivu w międzyczasie rozpuściły się olbrzymie ilości metanu i dwutlenku węgla. Gdyby jednak doszło do uwolnienia tych gazów, skończyłoby się to potężną tragedią.

Kiedy jezioro się odwraca, nadchodzi koniec.

Odwrócenie się jeziora to sytuacja, w której zgromadzony na dnie zbiornika rozpuszczony dwutlenek węgla gwałtownie wydobywa się na powierzchnię. Podnosząc się ku powierzchni, powoduje powstanie chwilowego wybrzuszenia na tafli jeziora i potężnej fali przypominającej tsunami. Gdy gaz wychodzi na powierzchnię, woda wpływa pod niego. Można zatem uznać, że jezioro i CO2 zamieniają się tutaj miejscami. Jeżeli jednak dwutlenku węgla uwolni się naraz dużo, to w całej okolicy może dojść do katastrofy ekologicznej. Na świeżym pozornie powietrzu dwutlenkiem węgla mogą dusić się ludzie i zwierzęta.

Mało prawdopodobne? Tak. Czy już się to kiedyś wydarzyło? Też tak. Warto tutaj zauważyć, że takie jeziora limniczne (opisany powyżej proces odwrócenia się jeziora nazywany jest także erupcją limniczną) należą do rzadkości. Naukowcy znają tylko trzy takie zbiorniki - jednym jest Kivu, a dwa pozostałe Nyos oraz Monoun znajdują się w Kamerunie.

Erupcja limniczna zabiła 1700 osób.

To właśnie w Kamerunie doszło w 1986 roku do erupcji limnicznej. Uwolniony z pokładów geologicznych pod powierzchnią jeziora Nyos dwutlenek węgla doprowadził do śmierci 1700 osób i 3500 sztuk bydła przebywającego w otoczeniu jeziora. Naukowcy szacują, że z jeziora wydzieliło się w ciągu jednej nocy ponad 1,5 mln ton, czyli niemal kilometr sześcienny dwutlenku węgla, który następnie "rozlał" się po dwóch pobliskich dolinach, wypierając z nich powietrze. Jeżeli jednak myślicie, że to było dużo, to bardzo się mylicie.

Naukowcy podejrzewają, że ze względu na ukształtowanie terenu w pobliżu jeziora Kivu, ewentualna erupcja limniczna zagroziłaby nawet 2 milionom ludzi. Mieszkańcy regionu żyją więc w ciągłym strachu.

Oczywiście tam, gdzie jest gaz, jest też i okazja do zarobku.

Na środku jeziora znajduje się pływająca platforma firmy KivuWatt, która wydobywa z głębokości 350 metrów wodę bogatą w dwutlenek węgla i metan. Im bliżej powierzchni, tym więcej gazu oddziela się od wody. Tak oddzielany metan przesyłany jest następnie rurociągiem na brzeg jeziora, gdzie przekształcany jest na energię elektryczną. Dwutlenek węgla natomiast ponownie wtłaczany jest do jeziora. KivuWatt w ten sposób wytwarza 30 proc. energii zużywanej przez mieszkańców Rwandy.

REKLAMA

Inżynierowie przekonują, że stałe wydobycie metanu z jeziora może w dłuższej perspektywie obniżyć ryzyko katastrofalnej erupcji limnicznej. Problem jednak w tym, że na realne zmiany trzeba poczekać kilkaset lat.

* Wpis został pierwotnie opublikowany w serwisie spidersweb.pl w styczniu 2022 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA