Pierwszy wieżowiec na Księżycu. Architekci mają już konkretny pomysł
Idea stworzenia stałej załogowej bazy na powierzchni Księżyca znajduje się obecnie w planach każdej istotnej agencji kosmicznej. Swoje pomysły na budowę bazy mają zarówno Amerykanie, Chińczycy jak i Europejczycy.
Europejska Agencja Kosmiczna od lat lobbuje za stworzeniem bazy na Księżycu, zanim człowiek zwróci się w stronę Marsa. Choć prace w tym kierunku nie nabrały jeszcze odpowiedniego tempa, to jednak coś się w tym kierunku dzieje.
W ostatnich dniach eksperci z ESA zakończyli szczegółową analizę projektu księżycowego habitatu, przedstawionego przez jedną z największych firm architektonicznych na świecie.
SOM albo Skidmore, Owings & Merrill, to firma, która w swoim portfolio ma prawdziwe wieżowce-ikony, które stały się symbolami miast, w których stoją. Wystarczy tutaj wspomnieć John Hancock Center i Sears Tower w Chicago, Jin Mao Building w Szanghaju czy też Burdż Chalifa w Dubaju. Mowa więc o bardzo poważnej firmie.
Wyniki przeglądu wskazują, że choć w projekcie habitatu jest kilka elementów wymagających poprawy, to nie ma w nim żadnych kardynalnych błędów, które uniemożliwiałyby wykorzystanie tego projektu, gdy już ESA faktycznie będzie zamierzała wysłać ludzi na Księżyc.
Projektując swój habitat, architekci z SOM inspirowali się po części modułem BEAM doczepionym obecnie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. BEAM to eksperymentalny, nadmuchiwany moduł, który w stanie złożonym został dostarczony na ISS, a następnie został stopniowo rozłożony. Jak na razie BEAM sprawuje się doskonale.
Właśnie w ten sam sposób architekci z SOM chcą powiększyć przestrzeń mieszkalną zaprojektowanego przez siebie habitatu. Sam habitat składa się ze sztywnej struktury, z której „wychodzą” przypominające BEAM nadmuchiwane komponenty, znacząco powiększające jego objętość już po dostarczeniu na powierzchnię Księżyca.
Drabiny na Księżycu to inna bajka
Dla architektów projektujących budynki chyba nie może być dwóch bardziej różniących się od siebie lokalizacji niż Ziemia i Księżyc. Z tego też powodu architekci podczas swojej pracy starali się uwzględnić wszystkie charakterystyczne cechy środowiska księżycowego. Jedną z nich był fakt, że na Księżycu przyciąganie grawitacyjne jest sześć razy słabsze od przyciągania na Ziemi, a więc pokonywanie wzniesień nie jest aż takim problemem dla astronautów jak na Ziemi. Z tego też powodu habitat zajmuje stosunkowo niewielką powierzchnię, ale jest aż czteropiętrowy. Według twórców astronauci mieszkający w nim mogą bez problemu, za pomocą chociażby poręczy czy drabin, wchodzić na kolejne kondygnacje.
Aby zapewnić odpowiedni komfort psychiczny – o co na Księżycu w obliczu niesprzyjającej natury jest dość trudno – architekci postanowili stworzyć jak najmniej klaustrofobiczną przestrzeń mieszkalną. Wyższe stropy niż w przeciętnych budynkach na Ziemi dają astronautom poczucie przestrzeni, a jednocześnie dzięki niższej grawitacji, mieszkaniec habitatu może znacznie wyżej sięgnąć, w razie potrzeby wykorzystując do tego zainstalowane na poszyciu poręcze.
To gdzie budujemy?
Specjaliści z SOM współpracujący z ekspertami z ESA przekonują, że najlepszym miejscem do umieszczenia takiego habitatu jest krawędź Krateru Shackleton na południowym biegunie Księżyca. Praktycznie każde inne miejsce na Księżycu wystawia astronautów i całą bazę na cykl dnia i nocy. Na Księżycu dzień i noc trwają jednak po dwa tygodnie, co oznacza, że przez połowę czasu załoga wystawiona byłaby na bardzo niskie temperatury bez żadnego źródła energii (chyba że NASA postawi w pobliżu reaktor jądrowy). Na południowym biegunie Księżyca zawsze z którejś strony dociera promieniowanie słoneczne, możliwy jest także stały kontakt z Ziemią. Gdy dodamy do tego fakt, że w kraterach na biegunie znajdują się duże pokłady lodu wodnego, to naprawdę trudniej jest znaleźć lepsze miejsce na załogową bazę poza Ziemią.
Dmuchany balonik a warunki na Księżycu
Twórcy projektu przekonują, że habitat byłby w stanie pomieścić czteroosobową załogę nawet przez 300 dni. Czynnikiem limitującym jest tu oczywiście ilość promieniowania kosmicznego docierającego na powierzchnię Księżyca, zarówno ze strony Słońca jak i przestrzeni kosmicznej. Z uwagi na brak atmosfery, całość promieniowania uderza bezpośrednio w powierzchnię i znajdujące się na niej habitaty i astronautów.
Z tego też powodu podstawowe kwatery mieszkalne (jeżeli można to tak nazwać) oraz system podtrzymywania życia umieszczono na najniższym poziomie habitatu. Wyższe poziomy służą za dodatkową ochronę przed promieniowaniem.
Ale jak to tam dostarczyć?
Właśnie – jak na razie nie ma rakiety zdolnej wynieść habitat na Księżyc. Zważając na to, że cały „budynek” musiałby być już złożony i wyposażony jeszcze na Ziemi, to musiałby on mieć masę rzędu 58 ton. To dużo. Z drugiej strony, taką masę teoretycznie będą w stanie wynieść zarówno rakieta Space Launch System (SLS), przygotowywana przez NASA do realizacji misji Artemis, jak i Starship powstający w kompleksie Boca Chica w Teksasie pod okiem Elona Muska.
Wysłanie pierwszego habitatu z pewnością będzie najtrudniejsze. Kiedy jednak znajdzie się na powierzchni Księżyca, będzie można wysłać kolejne, które łącząc się z tymi, które istnieją na Księżycu, będą mogły przyjmować różne funkcje w zależności od zapotrzebowania.