REKLAMA

Śmiertelne selfie. Umierają, bo robią sobie zdjęcie

Śmierć przy robieniu selfie zbiera okrutne żniwo. Jak daleko można się posunąć, żeby zrobić sobie idealne zdjęcie? Są ludzie, którzy posunęli się na tyle daleko, że stracili życie przez jedno selfie. O jedno selfie za daleko.

Ile osób umarło przez zrobienie selfie?
REKLAMA

Człowiek strzela, Kostucha kliki nosi. Najnowsze dane wskazują, że od stycznia 2008 roku do lipca 2021 roku przez próbę zrobienia sobie ekstremalnego zdjęcia zginęło aż 379 osób. Największą liczbę zanotowanych ofiar śmiertelnych mają Indie - 100, następnie USA - 39 oraz Rosja 33. Tak wygląda aktualne podium w oddawaniu życia za udaną fotkę.

REKLAMA

Według badań z 2018 roku w ciągu 6 lat za sztukę selfie oddało życie 259 osób. The Washington Post zwrócił uwagę na artykuł opublikowany w Journal of Family Medicine and Primary Care. Badacze z New Delhi wzięli na tapet temat śmierci spowodowanych robieniem selfie. Ponieważ dane policyjne nie są w takich wypadkach przydatne, naukowcy przeanalizowali doniesienia prasowe na temat zgonów powiązanych z robieniem selfie. Od października 2011 r. do listopada 2017 r. było ich 259. A przecież obrana metodologia sprawia, że to statystyki mocno uszczuplone. Nie załapali się do nich wszyscy ci, którym ostatnie selfie nie przyniosło pośmiertnej sławy. Najwięcej zgonów przez selfie zanotowano w 2017 - ich liczba wynosi 107.

Zamiast utonąć w lajkach... po prostu utonął. Najbardziej zabójcze selfie robi się nad wodą.

Śmierć przez selfie ma wiele twarzy. Najczęstszym bezpośrednim powodem zgonu odnotowanym przez badaczy było utonięcie. Na drugim miejscu znalazły się wypadki okołodrogowe. Nic dziwnego — cóż w końcu może być ciekawszego niż zdjęcie twarzy z zagłówkiem samochodowym (nie, redakcjo Autobloga, nie pytam serio) albo uskakiwanie w ostatniej chwili przed nadjeżdżającym pociągiem, żeby uwiecznić swoja piękną twarz na tle rozpędzonej bestii?

Nieustraszeni łowcy selfie tracą życie wyjątkowo często także w walce o jak najpiękniejsze zachowanie twarzy na zdjęciu na klifach, zboczach i w miejscach, gdzie z reguły najlepiej nie stać, bo jeden mały krok w imię lepszego kadru to często ostatni krok życiowy. Zdarza się także, że to Kostucha naciska spust, podczas robienia sobie selfie z bronią.

Para nastolatek postanowiła obejrzeć wyścigi konne odbywające się koło pasa startowego. Żeby zrobić sobie lepsze zdjęcia, weszły na dach samochodu. Zaabsorbowane pozowaniem, nie zauważyły nadlatującego samolotu. Ten zahaczył o kobiety skrzydłem i zabił je na miejscu. W 2017 r. zostały uhonorowane nagrodami Darwina.
Kilka lat wcześniej na lotnisku oddalonym o setki kilometrów, pięciu nastolatków położyło się na płycie, żeby zrobić sobie selfie z lądującym samolotem. Ponieważ było ciemno, a ludzie zwykle nie leżą na płytach lotniska, dwóch z nich zostało rozjechanych przez jeden z lotniskowych pojazdów. Kierowca nie miał szans ich zauważyć.

Jednak prawdziwie zabójczym środkiem lokomocji dla miłośników selfie są pociągi.

W Serbskim filmie „Lajanje na zvezde” jest scena, w której jeden z bohaterów pokazuje, jak jest szybki, biegnąc przed poruszającym się pociągiem. 22-latek postanowił powtórzyć ten wyczyn i zrobić selfie, żeby go udokumentować. Nie był dość szybki. Liczba ofiar pociągu do selfie z pociągami jest zatrważająco długa. Większość osób ginie, bo chce selfie z nadciągającą maszyną w tle lub selfie na jej dachu. Ci ostatni albo spadają, albo umierają porażeni prądem.

Zabawy z bronią nie są dobrym pomysłem, dotyczy to też robienia sobie selfie.

Przekonało się o tym  zbyt wiele osób. Zabawa z obrzynem przyłożonym dla ładnego kadru do głowy kolegi zakończyła się fatalnie dla nich obu. Mężczyzna po jednej stronie lufy zmarł od strzału w głowę, drugiemu postawiono zarzut morderstwa.

Choć broń palna jest ulubioną zabawką łowców selfie, to zdarzają się także inne narzędzia. Po dwóch mężczyznach robiących selfie w górach Uralu został jedynie telefon z udokumentowanym zdjęciem obojga tuż przed śmiercią. W dłoniach trzymali odbezpieczony granat ręczny.

Miłośnicy selfie często też giną w wyniku upadku i choć w większości są to turyści odwiedzający piękne miejsca, zdarzają się tez osoby, dla których wartość zdjęcia wynika z niebezpieczeństwa, a nie urokliwego tła. Znany Instagramowicz Andrey Retrovsky z Rosji, słynący z robienia selfie w niebezpiecznych miejscach, spadł z 9. piętra budynku. Pękła lina, która miała go utrzymać.

Warto też brać pod uwagę, kogo chce się umieścić na zdjęciu i czy dana jednostka z pewnością chce się na nim znaleźć. To szczególnie ważne w wypadku zwierząt. W Chinach jeden ze zwiedzających park zoologiczny chciał zrobić sobie selfie z morsem. Zwierzę wciągnęło go pod wodę. Pracownik zoo, który ruszył mu na ratunek, utonął.

Robienie sobie selfie ze słoniem jest na tyle popularne (i ryzykowne) w Nepalu, że władze planują wdrożenie specjalnej kampanii, która ma uświadomić ludziom, jak bardzo zły to pomysł.

Kto jest w grupie najbardziej narażonych?

Największą liczba opisanych wypadków zdarzyła się w Indiach, Rosji, Stanach Zjednoczonych i Pakistanie. Skala problemu rośnie, a proponowanych rozwiązań na razie jest mało. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji wydało w 2015 r. poradnik informujący, jak robić selfie bezpiecznie. Indonezyjski park narodowy wskazuje na specjalnie miejsca do robienia selfie, a na świecie powstaje coraz więcej stref, w których cykanie sobie fotek z ręki jest zakazane. W Królewskim Parku Narodowym w Australii za nieprzestrzeganie zakazu robienia selfie można zapłacić 300 dolarów kary.

Aż 72,5 proc. osób zmarłych w wyniku przesadnej chęci zaimponowania oryginalnym selfie to mężczyźni.

Kobiety, jeżeli już umierały, to w większości w wyniku wypadków, podczas gdy panowie chętniej sami stwarzali ryzykowne sytuacje. Ponad połowa zmarłych miała od 20 do 29 lat. Nie od dziś wiadomo, że mężczyźni są bardziej skłonni do podejmowania ryzykownych zachowań, sprzyja temu wysoki poziom testosteronu. A że wiek młodości to czas kluczowy dla walki o pozycję w stadzie i pokazania reszcie, że jest się samcem alfa i jest się w stanie zrobić najlepsze selfie, to ani wiek, ani proporcja płciowa w tym wypadku nie dziwią.

Jeśli jednak macie potrzebę zaprezentowania potencjalnym partnerom jak duży i imponujący jest wasz pawi ogon, skoczcie ze spadochronu z instruktorem albo zróbcie fajny tatuaż. Złapiecie +100 do atrakcyjności, a nie umrzecie przy okazji.

REKLAMA

Artykuł został pierwotnie opublikowany 4 października 2018 roku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA