REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

The Knick, czyli lekcja anatomii doktora Tulpa na małym ekranie

"The Knick" od jakiegoś czasu stał się jednym z najbardziej oczekiwanych seriali tego lata. Nie bez znaczenia jest także posunięcie HBO, dzięki któremu "The Knick" możemy obejrzeć na polskiej stacji dzień po premierze w Stanach Zjednoczonych, tak jak rzecz się miała w przypadku "True Detective". Łatwiejszy dostęp do serii, lektor i dobra promocja w Polsce, w mediach mainstreamowych i właściwie sukces gotowy. Jeśli do tego jeszcze mamy do czynienia z tworem dobrym, wyjątkowym to nic tylko się cieszyć, że możemy go legalnie oglądać.

11.08.2014
21:09
The Knick, czyli lekcja anatomii doktora Tulpa na małym ekranie
REKLAMA

Za "The Knick" stoi kilka mocnych argumentów. Reżyserem serialu jest Steven Soderbergh, znany z takich filmów jak "Panaceum", "Wielki Liberace", "Ocean's Eleven..." i dwóch pozostałych części serii. Soderbergh ma na swoim koncie też serię "Upadłe Anioły" z lat 90., która cieszy się całkiem niezłą oceną wśród widzów. Świetnym strzałem jest tez wybór głównego aktora, Clive'a Owena, wcielającego się w postać dr Johna W. Thackery'ego. Ta decyzja pokazuje to, o czym media trąbią już od dawna - Hollywood został przeniesiony na małe ekrany, aktorzy i reżyserzy coraz bardziej zauważają potencjał w tego typu produkcjach i potrafią zrobić z niech małe arcydzieła, które w konsekwencji pokonują swoim dopracowaniem, psychologizacją postaci niejeden film robiony z rozmachem.

REKLAMA
the-knick

"The Knick" to wyjątkowy w swoim rodzaju serial medyczny, to - jak widzicie w tytule - lekcja anatomii doktora Tulpa przeniesiona na mały ekran. Thackery grany przez Owena został już okrzyknięty dr Housem w meloniku i rzeczywiście, trudno w niektórych aspektach tego porównania nie zauważyć, ale o tym za chwilę. Mamy rok 1900, rzecz dzieje się w Nowym Jorku. Szpital, w którym Thackery jest chirurgiem musi walczyć o każdego pacjenta. Nie tylko ze względu na to, że śmiertelność jest wysoka i kolejni chorzy padają jak muchy, ale także z uwagi na konkurencję. W związku z tym obserwujemy skorumpowanych lekarzy i "dostawców", ale i władzę u progu XX wieku.

Główny bohater, chirurg to osoba trudna w obyciu, to samotnik, który nie przebiera w słowach i potrafi źle traktować swoich podwładnych. Jest to również człowiek, który oddany jest swojej pracy i gotów jest poświęcić dla niej wiele, o ile nie wszystko. Stanowczy w swoich przekonaniach, nieustępliwy i... uzależniony od kokainy - taki jest dr Thackery, który jadąc powozem wbija sobie igłę w stopę, by móc normalnie funkcjonować.

Serial urzeka kostiumami i misternie urządzonymi wnętrzami. Szokujące i budzące pewne przerażenie są wspomniane już lekcje anatomii, czyli operacje, które odbywają się wokół zgromadzonych na auli studentów, ludzi pragnących poznać tajniki medycyny. Śmierć jest tu na porządku dziennym, tak jak i wypruwanie flaków. Jeśli jesteście mocno obrzydliwi, radzę na niektóre sceny patrzeć przez palce. "The Knick" to dobrze oddany klimat przełomu XIX i XX wieku. Powozy, ulice, stare budownictwo... naprawdę jest na co popatrzeć.

Już w pierwszym, pilotażowym odcinku serial porusza ciekawe kwestie rasizmu i rodzące się na tym polu problemy. Do szpitala, w którym pracuje Thackery, przyjeżdża nowy lekarz, który ma zająć stanowisko bliskiego współpracownika dr Johna. Jak przebiegnie ta współpraca? Czy w ogóle do niej dojdzie?

REKLAMA
the knick 2

Choć nie lubię seriali medycznych i nawet słynny dr House nie mógł mnie przekonać do tego typu produkcji, z "The Knick" jest inaczej. Może to zasługa tego, że rzecz dzieje się dwa wieki temu i tu ta medycyna pociąga, nie odstręcza. Może to aktorzy, a może klimat nowego Jorku w roku 1900? Nie wiem, ale po pierwszym odcinku stwierdzam, że jest dobrze. I chętnie zobaczę kolejne. Hype wokół "The Knick" czas zacząć, nie możecie tego przegapić.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA