REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Czy Rosję da się zrozumieć? "Matrioszka Rosja i Jastrząb"

Rosja to bardzo wdzięczny temat na reportaż. Ogromny, niesamowicie zróżnicowany kraj, z którym łączą nas specyficzne relacje. Kolejni autorzy piszą o alkoholu, mafii, ogromnych fortunach, przekrętach, zbrodniach, kawiorze, imigrantach, historii, polityce i tysiącu innych rzeczy. "Matrioszka Rosja i Jastrząb" jest po trochu o tym wszystkim. 

27.04.2014
19:00
Matrioszka Rosja i Jastrząb - recenzja
REKLAMA

Mam w domu osobną półkę na książki reportażowe. Mniej więcej połowę jej długości zajmują te poświęcone Rosji. Jest tam i Kapuściński ze swoim "Imperium", wszystkie prace Hugo-Badera, Jędrzej Morawiecki, jest i Igor Miecik, a także paru innych autorów. Od niedawna w tym zaszczytnym gronie znajduje się także Maciej Jastrzębski i jego "Matrioszka Rosja i Jastrząb". Na wydaną w czerwcu ubiegłego roku książkę ostrzyłem sobie zęby od dawna - zbierała świetne recenzje i obiecywała dokonanie szczegółowej wiwisekcji na organizmie Federacji Rosyjskiej.

REKLAMA

Jastrzębski trzyma się metafory tytułowej matrioszki. Rosja - twierdzi - jest właśnie jak ta matrioszka, jej poznanie polega na odkrywaniu kolejnych warstw, aż w końcu uda się dotrzeć do ostatniego, najważniejszego elementu - duszy. Niestety, podczas lektury odniosłem wrażenie, że tylko podziwiamy zewnętrzną powłokę tej laleczki, a nieśmiałe próby przedostania się głębiej okazały się nie do końca satysfakcjonujące.

MATRIO_okladka.ai

Daleki jestem od twierdzenia, że autor nie dysponuje wystarczającą wiedzą o tematach, które podejmuje. Wielokrotnie dowodzi, że jest merytorycznie do nich przygotowany. A jednak za duży w tej książce misz-masz, zbyt wiele na raz. Tu trochę o polityce, tam trochę o Rosjankach i jedzeniu, za chwilę fragment o stosunkach polsko-rosyjskich i architekturze. I nawet jeśli każdy z tych ustępów jest interesujący, to w ostatecznych rozrachunku ma się poczucie, że tylko się po Rosji prześlizgnęło.

"Matrioszka Rosja i Jastrząb" to książka napisana po reportersku, sprawnie, językiem przystępnym i klarownym. Czyta się szybko i niby to nie wada, ale... gdzieś pokazuje ten brak głębszej analizy, próby dokonania diagnozy i właśnie obiecywanego "zrozumienia". Przy "Imperium" zatrzymywałem się co kilka stron, bo Kapuściński poza tym, że pisał o ogrodzonych drutem kolczastych dworcach na Syberii czy socrealistycznej architekturze, wyjaśniał również dlaczego wygląda to jak wygląda, co zmuszało do refleksji.

Nie jest to lektura zła i osobom Rosją zainteresowanym zapewne przypadnie do gustu. By się nią jednak nie rozczarować, warto pamiętać, że nie jest to próba kompleksowego ogarnięcia tematu, a raczej interesujące, ale dość powierzchowne spojrzenie nań.

REKLAMA

//

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA