REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Trzeba było zostać dresiarzem - Ten Typ Mes. Recenzja

Zawsze lubiłem słuchać Mesa, choć bardziej konkretnych kawałków, niż całych płyt. "Trzeba było zostać dresiarzem" jest pierwszym jego albumem, który podoba mi się w całości i z którego żaden utwór ani mnie nie nudzi, ani nie irytuje. Czy jest to wobec tego najlepszy krążek rapera? 

18.04.2014
19:38
Trzeba było zostać dresiarzem – Ten Typ Mes. Recenzja
REKLAMA

Prosto z mostu, bez suspensu: czysto subiektywnie stwierdzam, że prawdopodobnie tak, "Trzeba było zostać dresiarzem" to największe muzyczne dokonanie Tego Typa Mesa. Album jest interesujący, różnorodny, odarty z nadęcia i pretensji, prezentujący przebogaty wachlarz flow, bitów oraz teksów. Dość odważna to teza - mówimy przecież o artyście, który ma na koncie między innymi "Kandydatów na szaleńców" - wymaga więc solidnego uargumentowania. Zatem do rzeczy.

REKLAMA

Najsilniejszym punktem płyty jest moim zdaniem warstwa liryczna. Widać w niej dystans Mesa do otaczającej nas rzeczywistości, ironię, humor i lekkość. Trafne obserwacje i spostrzeżenia, bez zadęcia diagnostycznego. Zapowiadane przed premierą może nie tylko uwielbienie, co zrozumienie i akceptację cieszącego się nie najlepszą prasą elementu dresiarsko-januszowego. Słusznie zauważa, że ten nasz wielkomiejski folklor, który wykpiwamy, w swojej istocie nie odbiega nadto od tego, co już podoba nam się w kolorycie zachodnim. Różni się tylko fryzurą i deską zamiast roweru. Tekstowo "Trzeba było zostać dresiarzem" stanowi właściwie zbiór felietonów - czy też może esejów - przełożonych na język utworów hiphopowych. Nie ma smętnego nawijania o rapie dla rapu i podkreślania w co trzecim wersie jakie to Mes ma niesamowite "skillsy".

Technicznie "Trzeba było zostać dresiarzem" to najwyższa klasa, kosmiczny poziom. To jak Mes płynie po bitach, również tych nietypowych i trudnych, jak choćby w LOVEYOURLIFE, jak moduluje głos, płynnie zmienia flow i skacze po technikach, budzi uznanie i szacunek. Podobnie przekrój podkładów, od głęboko basowych, po lekkie i wręcz dyskotekowe, robi wrażenie. Tym większe, że bity są idealnie dopasowane do tekstów i znakomicie przez Mesa opanowane.

Wady albumu. Bo ja wiem? Okładka jest średnia. O, jeszcze dresiara z plakatu dołączanego do edycji limitowanej ma szparę między zębami. Poza tym - całkiem szczerze - nie ma się do czego przyczepić. Dawno tak dobrze nie słuchało mi się jakiejkolwiek płyty w całości. Po tym jak Alkopoligamia udostępniła pierwszy singiel do odsłuchu - "Trzea było", byłem kupiony. Co prawda trochę bałem się monotonii, ale kompletnie nie ma o niej mowy - tak tekstowo, jak i muzycznie.

REKLAMA

Nie wiem czy "Trzeba było zostać dresiarzem" będzie płytą roku i czy gra została zamknięta już w kwietniu, ale z całą pewnością jest to jedno z ciekawszych tegorocznych wydarzeń na scenie hiphopowej, którego absolutnie nie można przegapić. Mes, ty to masz łeb skubańcu!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA