REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

BBC wie jak robić seriale. The Musketeers są tego świetnym przykładem

Trzeba przyznać, że wątek trzech (czterech) przyjaciół od szpady, dzielnie zmagających się z wiecznie spiskującym kardynałem Richelieu i ochraniających tym samym nieporadnego króla Ludwika XIII znamy nie od dzisiaj. Pojedynki na miecze, piękne stroje, siedemnastowieczny Paryż, wartka akcja i słynne zawołanie „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Wydawać by się mogło, że trylogia Alexandra Dumasa o muszkieterach została spożytkowana na wszystkie możliwe sposoby, a tu pojawia się BBC, mówi, że zrobi serial i… BBC robi naprawdę świetny serial The Musketeers!

31.01.2014
17:55
BBC wie jak robić seriale. The Musketeers są tego świetnym przykładem
REKLAMA

Każdy za siebie

REKLAMA
the musketeers treville

Jak wspomniałem wyżej, po raz któryś już oglądamy na scenie francuskich muszkieterów, Athosa (Tom Burke), Porthosa (Howard Charles), Aramisa (Santiago Cabrera) i d’Artagnana (Luke Pasqualino), a mimo to odnoszę wrażenie, że widzę produkt świeży, który nie był ani razu eksploatowany. The Musketeers sprzedało mi stary towar w nowym opakowaniu i z tego zakupu cieszę się niepomiernie. Spójrzcie zresztą sami, znów widzimy przywódcę stada Athosa, który ma najwięcej oleju w głowie, stracił swoją ukochaną (na razie nie wiemy jak) i pojedynkuje się jak nikt inny. Silnego Porthosa nieprzebierającego w środkach (lubiącego porządnie zdzielić kogoś po mordzie), którego sprawy damsko-męskie interesują mnie niż gra (a raczej oszukiwanie) w karty.

Aramisa, rycerza z bajki, świetnego kochanka, który swoim urokiem osobistym zawładnie każdym niewieścim sercem. A na końcu praworządny d’Artagnan, który szukając zemsty na zabójcach ojca, zostaje wplątany w śledztwo a w późniejszym czasie przyłącza się do muszkieterów, uczy się fechtunku i zostaje kolejny obrońcą króla Ludwika.

Podsumowując, widzimy to co znamy i lubimy, a jednak jakimś cudem ci bohaterowie są inni, wyrazistsi, niezależni od swoich protoplastów, bardziej charakterni. Postacie z ciekawą przeszłością i wydający się tacy normalni, bez patetycznego wizerunku, o czym świadczy najlepiej cytat z Aramiasa: „każdy za siebie!”.

To się po prostu ogląda

The Musketeers capaldi

Nie chcę za wiele zdradzać szczerze mówiąc, bo The Musketeers to jeden z tych seriali, które trzeba po prostu obejrzeć i ocenić samemu. Do tej pory emitowane były dwa odcinki ponad 40-to minutowe i każdy z nich ogląda się tak szybko, jak  te z seriali 20-to minutowych. Wartka akcja, bardzo dobrze wyglądające pojedynki na miecze, idealnie zarysowani bohaterowie oraz aktorstwo na najwyższym poziomie – za przykład niech posłuży nikczemny Richelieu (Peter Capaldi), który bez wahania eliminuje wszystkie przeszkody na swojej drodze, nawet takie, do których żywi pozytywne uczucia.

the musketeers vadim

Bardzo ciekawą postacią jest też Milady de Winter (Maimie McCoy), która jest wyrachowana, bezwzględna i zrobi wszystko by uszczęśliwić swojego „szefa” Richelieu. Postać, która wydaje się odrażająca (tak jak Richelieu) zyskuje tylko w oczach widza, ponieważ przez krótki wgląd w jej życiorys wiemy, że stała się taka z powodu jakichś mrocznych wydarzeń. Oprócz tego widzimy króla (Ryan Gage), który bez pomocy kardynała czy muszkieterów nie wiedziałby pewnie jak się nazywa, królową (Alexandra Dowling), co najwidoczniej szuka miłosnych uniesień w ramionach bardziej męskich od Ludwika oraz kapitana Treville (Hugo Speer), który jest właśnie takim muszkieterem, jakiego szkicował nam Dumas i powtarzało potem wielu innych w swych adaptacjach.

REKLAMA

Poza tym stroje i otoczenie w serialu wyglądają obłędnie, o widowiskowych pojedynkach już wspomniałem, ale… one są naprawdę dobre! Nikt nie zważa na jakieś kodeksy czy honor (oprócz d’Artagnan), ale na to by przeżyć, a to przecież takie normalne, prawda? Jasne, można by się przyczepić, że kula z pistoletu posyła przeciwnika na trzy metry do tyłu, że raz widzimy śnieg i mróz, a po trzech dniach ciepłe Słoneczko i damy ubrane w lekkie sukienki i sztampowe zachowania jak odwracanie się do wrogów plecami aby podgrzać atmosferę akcji. Tylko tak naprawdę to są bzdury, na które nie powinno zwracać się uwagi. The Musketeers po prostu musicie zobaczyć, jestem pewien, że nie pożałujecie. Jeżeli to co napisałem to za mało, to chociaż obejrzyjcie zwiastun, a potem możecie płakać, że nasze TVP nie potrafi zrobić czegoś podobnego...

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA