Ciekawostki

Peugeot-Citroen wraca do USA. Tylko po co i na jak długo?

Ciekawostki 22.02.2018 0 interakcji
Artur Maj
Artur Maj 22.02.2018

Peugeot-Citroen wraca do USA. Tylko po co i na jak długo?

Artur Maj
Artur Maj22.02.2018
0 interakcji Dołącz do dyskusji

Francuski koncern Peugeot-Citroen planuje come back za Ocean. Zaczyna dość odważnie – wcale nie chce sprzedawać samochodów. Ani młynków do kawy!

Po zakupie Opla Grupa Peugeot-Citroen planuje poszerzyć obszar swojej działalności i zaatakować rynek Stanów Zjednoczonych. Prezes Carlos Tavares zapowiedział, że operacja będzie trwała nawet 10 lat, ale już kolejne modele mają spełniać również amerykańskie wymogi dopuszczające samochody do ruchu.

Cały proces ma by podzielony na trzy części, a pierwszym będzie… stworzenie platformy carsharingowej! I to takiej, w której początkowo niekoniecznie wykorzystywane będą francuskie modele. C’est magnifique!

Dopiero z biegiem czasu, gdy sieć się rozwinie, miałyby pojawić się auta importowane z Europy, a na koniec procesu – w USA miałaby się rozpocząć produkcja wybranych modeli.

Czyli nawet gdyby taki przeciętny Amerykanin naprawdę wpadł na pomysł, żeby zamiast Toyoty Camry kupić egzotycznego francuza z Pumą lub dwoma bumerangami na masce, to szybko tego pomysłu nie zrealizuje.

Francuzi już tam kiedyś byli. Wytrwali 30 lat.

Peugeot od 1960 roku sprzedawał w USA modele 404 i 504. Wytrwał tam 30 lat i 1991 odpuścił sprzedaż. I wcale mnie to nie dziwi – proponował Amerykanom przednionapędowe 405 z benzynowym czterocylindrowcem za cenę BMW.

Albo 504 z 65-konnym silnikiem Diesla, który rozpędzał się do 60 mph w 20 sekund. Choć ten miał sens w podczas kryzysu w latach 70-ych. Nie pomogło też wprowadzenie luksusowego 604, który miał pokonać Mercedesa, ani ostatniej deski ratunku – modelu 405. Może brakło odrobiny bling bling i odpowiednio wielkich cup holderów?

W każdym razie Tavares zapowiedział powrót i nie ma zmiłuj – ostatnio prowadzi ten biznes zabójczo skutecznie. Tym razem jednak ma mizerne szanse na powodzenie. Chyba, że ma na myśli jakieś niszowe wygłupy i wprowadzi do sprzedaży Citroena E-Mehari.

Ten uroczy modelik zadawałby szyku na kalifornijskich bulwarach. Byłby też znakomity jako samobieżny wózek na zakupy w centrum handlowym! Ale tak już zupełnie bez żartów – żeby zaistnieć w Stanach trzeba by mieć doskonałą sieć dealerską i serwisową (a tę trzeba by zbudować od zera, chyba, że DS-y i Peugeoty miałyby stać w salonach obok Buicków).

Kto w USA miałby jeździć Peugeotem?

Do tego jeśli nie ma się marki znanej, lub dobrze kojarzonej za Oceanem, to trzeba pokazać coś nowatorskiego – patrz Tesla. PSA zyskało inżynierów Opla, którzy pracowali przy Amperze, czy Chevrolecie Volcie i pewnie mogliby przygotować projekt nowych hybrydowych, albo raczej elektrycznych modeli wybranej marki z Grupy PSA.

Tylko kto i po co miałby to w Stanach kupić? Francuzi nie mają modelu ani dla soccer moms (od biedy DS 7, choć nie, za mały), ani pickupów dla rednecków z południa. Konserwatywni emeryci zostaną przy Lexusie, artyści i architekci przy swoich Saabach i Volvo, a reszta nadal będzie jeździć Toyotami Camry.

Fani aut z Europy mają w czym wybierać choćby z niemieckich marek. Po co mieliby coś zmieniać? Peugeot niełatwi ich przekona. Carsharing to jakiś pomysł, ale przecież firm tego typu za Oceanem jest na pęczki i pewnie mało kto zauważy powstanie kolejnej.

I tego nie zmieni nawet kampania reklamowa podczas Superbowl – tam trzeba by wpompować morze pieniędzy! Nie lepiej mocniej atakować Chiny?

Musisz przeczytać:

Musisz przeczytać