Pancerny Panasonic Toughbook CF-20 - idealny w podróż z plecakiem i do pracy w trudnych warunkach
Z tym laptopem nie powinny ci być straszne ulewy, zamiecie i susze. Szkoda tylko, że na Panasonic Toughbooku CF-20 nie zawsze pracuje się wygodnie.
Zobacz nasz test wideo:
Laptop był ze mną przez cały miesiąc autostopowej podróży przez Tajwan. Lądował zwykle na dnie plecaka, gdzie mógł się nieco poobijać, walając po różnych kątach, mieszkaniach i namiotach. Próbę wytrzymał wzorowo, więc teraz przyjrzyjmy mu się w detalach.
Na duży plus zaliczam też obsługę dotyku. Obawiałem się nieco, że warstwa antyodblaskowa może wpłynąć na opóźnienia albo błędy w odczycie nacisku, ale nic takiego nie miało miejsca.
Dodatkowo w zestawie znajduje się rysik. Korzystałem z niego bardzo rzadko i nie zauważyłem, aby specjalnie podnosił moją precyzję.
Ma on jednak dwie poważne wady związane z mocowaniem. Po pierwsze, linka zwykle dynda na boki w czasie przenoszenia laptopa i często o coś zaczepia. Po drugie, sposób wsadzania rysika jest nieintuicyjny. Przy pierwszym korzystaniu musiałem się wraz ze znajomymi nieco nagłówkować, aby włożyć go na miejsce.
Z tyłu mamy kamerę o rozdzielczości 8 Mpix z autofocusem. O zdjęciach, które nią zrobiłem mogę powiedzieć tyle dobrego, że bez problemu mogłem rozróżnić co udało mi się uchwycić. Jest to poziom raczej tanich smartfonów.
Po lewej stronie od kamery znajduje się zaś slot, w który można wsadzić czytnik kodów kreskowych czy kart inteligentnych. W mojej wersji slot pozostawał pusty.
Laptop ma normę IP65, co oznacza, że jest wodo- i pyłoodporny. Toughbookowi nie powinno się nic stać jeśli strumień wody nie będzie silniejszy niż 12,5 l/min. Oznacza to, że korzystać z laptopa możemy w całkiem intensywnym deszczu.
Z kropelkami wody słabiej radzi sobie ekran, który wówczas nie odczytuje poprawnie dotyku, ale wystarczy go przetrzeć, aby sytuacja wróciła do normy. Niestety, konieczność utrzymania wodoodporności odbiła się na gładziku.
Z podobnie złym gładzikiem nie miałem jeszcze nigdy do czynienia. Płytka bardzo słabo reaguje na dotyk i często przerywa, a na dodatek jest bardzo mała.
Przyciski pod nią również nie grzeszą wygodą. Są niewielkie i mają mały skok. Jeśli więc chcemy komunikować się z urządzeniem dotykiem, to najlepiej robić to przez ekran.
Na szczęście to tylko farba…
Żadna z tych „kontuzji” nie sprawiła, że laptop odmówił posłuszeństwa w pracy. Oczywiście piasek na środku wyświetlacza nie należy do najprzyjemniejszych widoków, ale da się z nim żyć.
Nie muszę chyba dodawać, że nie spotkałem się jeszcze z laptopem, który tak dobrze mógłby wytrzymać moje zabawy.
Działanie laptopa po serii niefortunnych zderzeń z płatkami chodnikowymi oceniam je na 10 na 10. Żadnych niespodziewanych przycinek czy resetów.
Wymaganiom sprostał procesor Intel Core m5-6Y57 vPro (z pamięcią 4 MB, o częstotliwości 1,1 GHz do 2,8 GHz z technologią Intel Turbo Boos) wspierany przez 8 GB pamięci RAM i dysk 256 GB SSD. Procesor jest dodatkowo wyposażony w zintegrowaną kartę graficzną Intel HD Graphics 515.
Panasonic Toughbook nie jest demonem prędkości. Nie pracuje się też na nim super wygodnie. Klawiatura jest znośna, ale dobór wymiarów klawiszy w kilku miejscach mnie zadziwił.
Jeśli CF-20 w trybie notebooka przechylimy zanadto do tyłu, to się przewróci. Dlatego czy to na biurku czy na kolanach ekran trzeba ustawiać bardziej pionowo, niż wynikałoby to z ergonomii.
Da się do tego jednak przyzwyczaić i używać z dużą przyjemnością, wynikającą z faktu, że o Toughbooka nie trzeba dbać tak bardzo, jak o konkurencyjne sprzęty. W każdym z zadań: pisanie, przeglądanie internetu, gra w Spectromancera (najlepsza karcianka na świecie) i obróbka zdjęć w Lightroomie, Panasonic radził sobie na piątkę z plusem.
Boli tylko jego cena: 14,5 tys. zł netto. Warto jednak wspomnieć, że jest on adresowany do firm, które pracują w ciężkich warunkach. W deszczu czy błocie odporność i inne zalety CF-20 wyjdą na pierwszy plan.