REKLAMA

Samochody elektryczne to nie chwilowa moda. Kiedy pożegnamy stacje benzynowe?

Rynek samochodów elektrycznych wciąż rośnie. W zeszłym roku, w samej Europie zarejestrowano ponad 100 tysięcy nowych pojazdów napędzanych silnikami elektrycznymi. Jeśli ten trend się utrzyma, szczyt zapotrzebowania na ropę naftową osiągniemy już w 2025 roku!

rynek samochodów elektrycznych
REKLAMA
REKLAMA

Tak przynajmniej twierdzi Michael Liebreich, szef Bloomberg New Energy Finance. Bardzo zbliżoną prognozę podaje też Simon Henry, dyrektor finansowy (CFO) koncernu petrochemicznego Royal. Henry twierdzi, że szczyt zapotrzebowania na ropę osiągniemy za 5 do 15 lat. Światowa Rada Energetyczna w swoich prognozach wskazuje, że zapotrzebowanie na ropę naftową zacznie spadać w 2030 r.

Samochody elektryczne mogą sprawić, że zapotrzebowanie na ropę naftową spadnie jeszcze szybciej.

Raport przygotowany przez londyński Instytut Grantham wskazuje, że malejące koszty produkcji pojazdów elektrycznych i energii słonecznej mogą sprawić, że już w 2020 roku zapotrzebowanie na węgiel i ropę naftową zacznie spadać.

Z korzyścią dla środowiska


W styczniu 2016 r, w Stanach Zjednoczonych, które są drugim, największym emitentem dwutlenku węgla (zaraz po Chinach), sektor transportowy wyemitował więcej CO2, niż sektor energetyczny.

To historyczny moment, bowiem od późnych lat 70. w Stanach to właśnie sektor energetyczny był numerem jeden, jeśli chodzi o emisję dwutlenku węgla. Zmianę tą zawdzięczamy oczywiście coraz większym zastosowaniem technologii niskoemisjynych i odnawialnych źródeł energii.

Po rewolucji w sektorze energetycznym, czas na transport.

Na dominację samochodów elektrycznych będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.

Tegoroczny Raport BP pt. „Perspektywy dla rynku energetycznego” zakłada, że w 2035 udział samochodów elektrycznych, jeśli chodzi o rynek globalny, wyniesie zaledwie 6 proc. Sami przyznacie, że to niewiele.

Zresztą z danych dotyczących europejskiego rynku samochodów elektrycznych w 2016 roku, wynika, że ich sprzedaż w porównaniu z 2015 r. wzrosła zaledwie o 5%. Największym rynkiem zbytu okazała się Francja, wyprzedzając w końcu Norwegię - kraj, który do tej pory miał pozycję lidera, jeśli chodzi o rejestrację nowych samochodów elektrycznych.

Norwegia zanotowała zresztą spadek, jeśli chodzi o liczbę nowych aut z silnikami elektrycznymi. W 2016 Norwegowie kupili o 2536 mniej elektrycznych samochodów, niż w poprzednim roku (24221 vs 26757).

Najpopularniejszym samochodem elektrycznym w Europie, w 2016 r. został Renault Zoe (21735 zarejestrowanych pojazdów). Drugim, najczęściej kupowanym modelem był Nissan Leaf (18456 egzemplarzy).

Na trzecim miejscu utrzymała się Tesla ze swoim Modelem S, jednak liczba zarejestrowanych w Europie aut amerykańskiego producenta spadła, w porównaniu do danych z 2015 r.

W Stanach Zjednoczonych sytuacja wygląda trochę lepiej

Agencja U.S. Energy Information Administration (EIA), podlegająca bezpośrednio pod Departament Energii Stanów Zjednoczonych jest nieco bardziej optymistyczna.jeśli chodzi o rynek amerykański. Według rządowych prognoz, udział samochodów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych dobije do 8 proc. już w 2025 r.

Mam jednak spore wątpliwości, jeśli chodzi o wiarygodność tych prognoz. Raport EIA przygotowany w zeszłym roku mówił o prawie dwukrotnie mniejszych udziałach samochodów elektrycznych. Dwa lata temu EIA twierdziła z kolei, że przyszłość należy do samochodów hybrydowych.

Zupełnie inną analizę przedstawia Carbon Tracker

Jeden ze scenariuszy przygotowanych przez inicjatywę badawczą Carbon Tracker zakłada, że do 2035 roku nawet co trzeci pojazd może być już zasilany energią elektryczną, a do 2050 roku, udział pojazdów elektrycznych w rynku globalnym przekroczy 60 proc. W tym samym czasie zacznie spadać nasze zapotrzebowanie na ropę naftową.

Żaden z tych raportów nie uwzględnia zmian dotyczących kosztów produkcji samochodów elektrycznych. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć cen i zapotrzebowania na lit i kobalt (z których produkuje się akumulatory litowo-jonowe do napędu samochodów elektrycznych).

Być może zresztą, już wkrótce producenci zrezygnują z obecnej konstrukcji akumulatorów i zastąpią je konstrukcjami opartymi na grafenie. Albo jeszcze czymś innym.

Największym problemem akumulatorów litowo-jonowych jest ich relatywnie krótka żywotność, wynosząca ok. 10 lat. Po tym okresie eksploatacji w pojazdach można wykorzystać je jeszcze przez następne 5 lat, jako magazyny energii, ale co potem?

Zużyte akumulatory samochodowe zaliczają się do odpadów niebezpiecznych, a więc masowe przejście na pojazdy elektryczne spowoduje nowe problemy związane ze składowaniem zużytych akumulatorów.

Rynek samochodów elektrycznych jest szansą dla Polski

W 2015 r. polskie koncerny energetyczne PKN Orlen oraz Grupa Lotos zakupiły dla wszystkich swoich aktywów (Polska, Litwa, Czechy) ponad 35 mln ton ropy naftowej (25,5 mln ton wykorzystano w Polsce) od Federacji Rosyjskiej (23% rosyjskiego eksportu) za kwotę blisko 13,5 mld USD.

Wyobraźcie sobie (na razie mocno nierealistyczny) scenariusz, w którym nie musimy już kupować ropy od Rosjan i podobną kwotę możemy przeznaczyć na rozwój pojazdów elektrycznych albo chociażby zakup energii elektrycznej produkowanej w Polsce.

W kontekście inwestycji w badania, nasze Ministerstwo Energii wskazuje w swoich planach rozwoju elektromobilności w Polsce na konieczność lepszej współpracy pomiędzy przemysłem a nauką.

Choć Polska nie znajduje się w czołówce europejskich producentów samochodów, to krajowa branża motoryzacyjna ma kilka sukcesów na swoim koncie. Najlepszym tego przykładem są chociażby wyniki takich przedsiębiorstw, jak Solaris Bus&Coach.

Rynek samochodów elektrycznych to nadal ogromny, niezagospodarowany do końca potencjał, na którym moglibyśmy skorzystać. Chociaż nawet gdyby 100 proc. polskich kierowców przesiadło się do pojazdów napędzanych silnikami elektrycznymi nie rozwiązalibyśmy naszych problemów ze smogiem.

Przyszłość należy do samochodów elektrycznych

Spadające ceny akumulatorów, rosnący zasięg pojazdów elektrycznych, coraz większa synergia z niskoemisyjnymi technologiami produkcji energii elektrycznej, wsparcie polityczne i rosnące zainteresowanie konsumentów sprawiają, że bardzo trudno przewidzieć zmiany zachodzące na rynku samochodów elektrycznych.

REKLAMA

Historia pokazuje, że rynki, które znalazły się w centrum takiej uwagi nie rozwijają się w stabilnym tempie. W pewnym momencie następuje ich gwałtowny, niemożliwy do przewidzenia wzrost.

Jak na razie wiemy tylko tyle, że taki wybuch nadchodzi. Producenci ropy naftowej już teraz powinni zacząć się przygotowywać na ten moment.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA