Co tam autonomiczny samochód Google'a. Mercedes pokazuje jak będą wyglądały i działały samochody przyszłości!
Jak wyglądać będą drogi przyszłości? Czy zapełnią je małe, sympatyczne samochody podobne do prototypów Google, czy może w dalszym ciągu rządzić będą obecnie obowiązujące bryły? Według Mercedesa ani jedno, ani drugie stwierdzenie nie jest prawdą. Przynajmniej jeśli mówimy o droższych pojazdach.
Zaprezentowany we wtorek w nocy pojazd koncepcyjny niemieckiej marki zdecydowanie odbiega od tego, co dzisiaj przychodzi nam do głowy na dźwięk słowa "samochód". Ma wprawdzie cztery koła, cztery miejsca siedzące, komplet okien, ba, ma nawet kierownicę! Dodatkowo Niemcy uparcie określają go jako sedana, choć z obecnymi sedanami MB ma raczej niewiele wspólnego i wyglądem zbliżony jest bardziej do rozwalcowanego hatchbacka niż klasycznej limuzyny.
Na tym jednak kończą się cechy wspólne z obecnymi samochodami. F 015 robi niemal absolutnie wszystko, czego można byłoby spodziewać się po samochodzie przyszłości, a w pełni autonomiczna jazda jest zaledwie jedną z kilku fascynujących cech. Skoro bowiem nie trzeba kontrolować samochodu, trzymając ręce na kierownicy i mając wzrok wbity w drogę, dlaczego nie porozmawiać z naszymi pasażerami twarzą w twarz? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby obrócić fotele w ich stronę i tak kontynuować jazdę.
Dodatkowo, w momencie gdy pojazd dotrze do celu, obrócą się one automatycznie jeszcze raz - tym razem o około 30 stopni, aby ułatwić nam wysiadanie przez dwuskrzydłowe drzwi. Przed zaplątaniem w pasy bezpieczeństwa miałoby chronić ich zamocowanie... bezpośrednio do oparcia każdego z foteli.
Takie pomysły nie są jednak absolutną nowością. Minimalistyczne, chłodne i eleganckie wnętrze nawiązuje wyraźnie do innego projektu Mercedesa - Future Truck 2025, natomiast obrotowe fotele, pozwalające nawiązać bardziej bezpośredni kontakt z pasażerami tylnego rzędu, pojawiały się już w projektach od długiego czasu. Chociażby, z najświeższych przykładów, w niezależnej od Tesli wizji samochodu przyszłości opartego właśnie na modelu S. W końcu skoro kierowca nie jest już potrzebny, dlaczego ma siedzieć tyłem do reszty podróżujących?
Żeby uniknąć wtórności, Mercedesowi wypadało więc zaoferować coś więcej. I zaoferował - praktycznie całe wnętrze pojazdu pokryte jest "ekranami dotykowymi w wysokiej rozdzielczości", pozwalającymi jeszcze mocniej odizolować się od otaczającego nas świata. Dodatkowy monitor w postaci telefonu, tabletu czy laptopa (o ile którekolwiek z tych będzie istnieć w 2030 roku) nie jest potrzebny. Informacje można wyświetlać bowiem na przykład na bocznych drzwiach i obsługiwać je za pomocą dotyku, gestów czy ruchów gałki ocznej.
Okna pozostają, przynajmniej na razie, wolne od ekranów, ale kto wie, czy w przyszłości i na nich nie będziemy mogli wyświetlać dowolnych treści? Pozostaje mieć tylko nadzieję, że jeśli zechcemy, będziemy mogli oglądać krajobraz za oknem bez żadnych ograniczeń w rodzaju "za 5 sekund będziesz mógł zobaczyć świat zewnętrzny, do tego czasu musisz oglądać reklamy".
Oczywiście, jak to w przypadku konceptów - szczególnie tych z odległą datą realizacji - bywa, Mercedes może dziś obiecać absolutnie wszystko, włącznie z tym, że samochód po przyjeździe do pracy będzie się zmniejszał i chował do naszej walizki.
W końcu kto za 15 lat będzie pamiętał te obietnice i domagał się ich bezwzględnej realizacji, kiedy nawet bardziej realistyczne i bliższe produkcji projekty samochodów często ostatecznie okazują się... zwyczajne.
Nawet jeśli jednak F 015 nie trafi na drogi w formie zbliżonej do przedstawionej dziś wizji, wniosek jest jeden. Od zmian w sposobie, w jaki korzystamy z samochodów, w pewnym momencie nie będzie dało się już nigdzie uciec. Rola kierowcy będzie minimalizowana z każdym rokiem (czy być może raczej dekadą), aby za kilkadziesiąt lat, przy odpowiedniej infrastrukturze, pojecie to miało się całkowicie rozmyć, a ostatecznie znikając z naszej pamięci. Chyba, że za kierowcę uznamy tego, kto wklepuje trasę w nawigację.
Szczególnie, że tą samą drogą podążają także inni producenci, zarówno z branży motoryzacyjnej, jak i technologicznej. Podczas tegorocznych targów CES NVIDIA ze swoim DRIVE PX dała twórcom samochodów niesamowicie potężne podstawy do dalszego rozwoju autonomicznych pojazdów. Nokia dała nowym autom BMW wiedzę m.in. na temat tego, kiedy i gdzie kierowca powinien zatankować.
Audi z swoim specjalnie przystosowanym A7 pokonało liczącą prawie 900 km trasę bez udziału kierowcy (!). Również odpowiednio zmodyfikowane i3 samo znajduje miejsce na parkingu i przyjeżdża po nas np. pod drzwi wyjściowe domu handlowego - wszystko po jednym kliknięciu przycisku na telefonie lub zegarku. Zeszłoroczna odsłona Tesli S także samodzielnie zaparkuje w garażu, a potem przyjedzie pod nasz dom. Samochody Google pokonują tysiące kilometrów, aby udowodnić, że są gotowe na kolejne wyzwania. Nawet driftować auta potrafią samodzielnie.
Radość z jazdy przyszłości producenci definiują jako.. brak jazdy w jej dzisiejszym rozumieniu.
Cyfrowo kontrolowane, błyskawiczne i niemal pozbawione wad przemieszczenie się, jak pociągiem, tyle że po drodze. I chyba niewiele będzie się dało z tym zrobić. Wizja bezpieczeństwa, wygody czy bezstresowych i bezwysiłkowych podróży w końcu po prostu musi zwyciężyć. Nie będzie ona realizowana natychmiast - dlatego F 015 nie trafi do sprzedaży już teraz, ale będzie stopniowo przemycana, tak samo, jak dzieje się to właśnie dzisiaj. Pocieszający jest jedynie fakt, że nawet w wizji Mercedesa pojazd z przyszłości zachował jeszcze kierownicę.
Osoby obawiające się o to, że za rok czy dwa w salonie Mercedesa nie znajdą innych pojazdów, mogą być jednak spokojne. Przedstawiona wizja próbuje przewidzieć naszą rzeczywistość za co najmniej 15 lat, przez które prawdopodobnie będziemy mogli oswajać się z coraz bardziej podobnymi autami.